W latach 2002-2006 Guzzanti stał na czele powołanej we włoskim parlamencie komisji Mitrochina, nazwanej tak od nazwiska archiwisty KGB. Analizowała ona działalność służb byłego bloku komunistycznego na terenie Włoch. Badała też kwestię tzw. bułgarskiego tropu zamachu na polskiego papieża, czyli tezy o udziale komunistycznych służb z Sofii na rozkaz ZSRR. Rekonstrukcja wydarzeń Komisja Mitrochina w końcowym raporcie stwierdziła, że bułgarskie służby, wynajmując Agcę, działały na polecenie radzieckiego wywiadu wojskowego GRU, a inspiratorem próby zabicia papieża było najwyższe kierownictwo ZSRR. W rozmowie z Ansą w związku z 40. rocznicą zamachu na papieża na placu Świętego Piotra, przypadającą w czwartek, Guzzanti przypomniał tezę, że na początku przesłuchań Agca przedstawił dokładną rekonstrukcję wydarzeń i ujawnił, że został wynajęty przez bułgarskie służby. - Ale potem z Bułgarii przyjechało dwóch sędziów wojskowych, którzy poprosili włoskich kolegów o możliwość porozmawiania z Agcą w więzieniu. Jeden z nich został z nim, a po tej rozmowie Agca zaczął udawać szaleńca, mówić, że widział Jezusa i Apokalipsę. Był ewidentnie zastraszony, a wersja przedstawiona przez niego włoskim sędziom nie miała już wartości prawnej - powiedział Guzzanti. Przywołując pracę komisji Mitrochina, były parlamentarzysta wyjaśnił: Przesłuchaliśmy wszystkich sędziów, którzy zajmowali się tą sprawą, w tym Rosario Priore i Ilario Martellę. Powiedzieli nam, że wtedy nie mogli zrobić więcej. Za mało dowodów Były senator dodał, że w dwóch wykonanych dla komisji ekspertyzach zdjęcia potwierdzono, że z Agcą na placu przed bazyliką watykańską był Sergej Antonow, wówczas pracownik biura bułgarskich linii lotniczych w Rzymie, aresztowany pod zarzutem współudziału w przygotowaniu zamachu. Został on potem zwolniony przez sąd w Rzymie po procesie, w którym stwierdzono, że nie ma wystarczających dowodów jego winy. - Było dokładnie tak, jak wyznał Agca na początku. Opowiedział wszystko, jak został wynajęty przez Bułgarów, by dokonać zamachu na placu Świętego Piotra - oświadczył Guzzanti. Przypomniał, że były ambasador Bułgarii już po upadku komunizmu miał potwierdzić, że samochód odwiózł wspólników Agcy po zamachu do placówki tego kraju w Rzymie. Zdaniem byłego włoskiego senatora wystarczyłoby, by przebywający w Turcji Agca powtórzył teraz to, co mówił na początku włoskim sędziom i podał wszystkie szczegóły. Agca powiedział Ansie: Na pewno nie wyjaśniono wszystkiego na temat zamachu na papieża Jana Pawła II. Jednak komisja Mitrochina we włoskim parlamencie odkryła trochę prawdy.