Gdy wojska koalicji wjeżdżały do irackiej stolicy, wysłannicy RMF FM Jan Mikruta i Przemysław Marzec - jedyni Polacy w Bagdadzie - rozmawiali z sierżantem Bartkiem Bocheńskim, amerykańskim komandosem. W Bagdadzie sierżant Bocheński był dowódcą czołgu: Cieszyłem się z tego, że może teraz faktycznie się zmieni tutaj. Wierzę w to, o co walczę tutaj - mówił. Po ośmiu miesiącach służby w Iraku Bartek odszedł z piechoty morskiej. Do wojska wrócił po trzech latach. Wojna, a przede wszystkim upadek Bagdadu nadal wspomina, ale już mniej entuzjastycznie. Jak zajechaliśmy do Bagdadu, to wyszli ludzie, którzy dziękowali, że jednak ten ich kraj zostanie uwolniony - wspomina. Cztery lata później wcale do tego nie doszło. Dziś w Północnej Karolinie, jeszcze raz rozmawia z nim Jan Mikruta. Posłuchaj: