Chłopiec zabity odłamkiem pocisku moździerzowego, który eksplodował w pobliżu kolektywnego gospodarstwa rolnego (kibucu), jest pierwszą śmiertelną ofiarą po stronie izraelskiej od wznowienia w tym tygodniu walk w Strefie Gazy. Nieco wcześniej w piątek agencja Reuters podała, że rakieta wystrzelona z terytorium Strefy Gazy trafiła na krótko przed rozpoczęciem modłów w synagogę w mieście Aszdod, raniąc trzy osoby. Aszdod znajduje się 30 km od granicy Strefy. Izrael dokonał w piątek 25 celowanych nalotów powietrznych na Strefę, zabijając cztery osoby. Agencje piszą o "ostrożnym optymizmie" płynącym z rezultatów kolejnego spotkania palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa z przywódcą islamskiego ruchu politycznego Hamas na uchodźstwie Chaledem Meszalem; odbyło się ono w piątek w Dausze. Abbas i Meszal zgadzają się co do tego, że zakończenie izraelskiej blokady gospodarczej i oblężenia wojskowego, które "trzymają w kleszczach" Strefę Gazy, jest priorytetowym celem Palestyńczyków, którzy jednocześnie domagają się otwarcia przejścia granicznego między Gazą a Egiptem w Rafah, korytarza do palestyńskich terytoriów Zachodniego Brzegu oraz portu i lotniska w Gazie. Obaj palestyńscy liderzy różnią się jednak między sobą co do metod osiągniecia tych celów. Abbas popiera propozycje Egiptu, który pośredniczy w rozmowach izraelsko-egipskich i proponuje najpierw ogłoszenie kolejnego zawieszenia broni, a następnie negocjacje w sprawie złagodzenia blokady Gazy. Według EFE, która powołuje się na "źródła zbliżone do premiera Izraela", Benjamin Netanjahu skłonny jest przychylić się do tej propozycji. Jednak Meszal uważa, że takie rozwiązanie poniosło fiasko już w 2012 roku, po poprzednim konflikcie. Nalega on, aby łagodzenie blokady nastąpiło jednocześnie z kolejnym rozejmem. To stanowisko popierają Turcja i Katar. Wkrótce po zakończeniu czwartkowego spotkania Abbasa z Meszalem izraelski dziennik "Haarec" powołując się na źródła rządowe napisał, że również Izrael rozpatruje ogłoszenie kolejnego zawieszenia broni. Ostatnie zostało zerwane we wtorek, po całotygodniowych niebezpośrednich kontaktach w Kairze, wśród wzajemnych oskarżeń o naruszenie zawieszenia broni. Od tego czasu wskutek działań wojennych Izraela, będących odpowiedzią na wystrzeliwanie rakiet ze Strefy Gazy, zginęło około pięćdziesięciu Palestyńczyków. "Obecnie Izrael stawia na egipskie mediacje. Koniec operacji (wojskowej), jak sądzimy, powinien nastąpić za pośrednictwem Kairu" - napisał "Haarec", powołując się na izraelskie źródło rządowe, którego nie wymienia. Stosunek do toczących się w Kairze negocjacji pogłębił rozdźwięki w łonie gabinetu izraelskiego, w którym ministrowie zajmujący pozycje skrajnie nacjonalistyczne naciskają na Netanjahu, aby kontynuował wojnę w Gazie. Izraelski minister spraw zagranicznych Awigdor Lieberman oskarżył w ubiegłym tygodniu szefa rządu, że zachowuje jedynie dla siebie informacje o przebiegu kairskich rozmów. Jego kolega Naftali Bennett oświadczył po zerwaniu poprzedniej rundy rozmów i zawieszenia broni, że operacja wojskowa w Gazie powinna być kontynuowana aż do "rzucenia Hamasu na kolana". W środę Netanjahu miał okazję podziękować swej armii za precyzyjną, udaną operację, dzięki której zabito trzech wysokiej rangi dowódców Hamasu. "Dzięki temu - pisze z Jerozolimy agencja EFE - izraelski premier mógł się przeciwstawić naciskom i zwrócić uwagę swym ministrom, aby mówili mniej, ponieważ powściągliwość zapobiega zbędnym przeciekom".