Kwotę taką, na zakończenie brukselskiej konferencji, w której wzięli udział przedstawiciele 67 krajów i wielkich instytucji finansowych - Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Europejskiego Banku Inwestycyjnego i Europejskiego Bank Odbudowy i Rozwoju, podała komisarz ds. stosunków zewnętrznych Benita Ferrero-Waldner. - Uzbieraliśmy w sumie 2,8 mld euro (3,7 mld dolarów) środków publicznych. Do tego dochodzi około 850 mln dolarów z sektora prywatnego (600 mln euro) - powiedziała Ferrero-Waldner. - To znacznie więcej niż się spodziewaliśmy - podkreśliła. Przeprowadzona przez Bank Światowy we współpracy z Komisją Europejską i innymi międzynarodowymi instytucjami ocena potrzeb (tzw. Joint Needs Assessment) wykazała, że Gruzja potrzebuje około 2,38 mld euro na trzy lata. - Udowodniliśmy - i ta konferencja jest dowodem politycznym - że jesteśmy po stronie Gruzji - powiedział minister spraw zagranicznych Francji, kraju kierującego pracami UE, Bernard Kouchner. Zapewnił, że świat zachodni nie zapomni szybko o problemie Abchazji i Osetii Południowej i będzie szukał "pokojowego rozwiązania" w sprawie tych dwóch regionów gruzińskich, które po sierpniowym konflikcie gruzińsko-rosyjskim zadeklarowały niepodległość, uznaną następnie przez Rosję. Pomoc ma pójść na odbudowę infrastruktury, integrację ok. 65 tys. przesiedleńców, zmuszonych w konflikcie do opuszczenia domów, oraz przede wszystkim na zapewnienie stabilności gruzińskiej gospodarki. Tuż przed wybuchem kryzysu przeżywała ona prawdziwy boom, ze średnim rocznym wzrostem powyżej 10 proc. Stany Zjednoczone podtrzymały w środę obietnicę z września o przeznaczeniu na pomoc dla Gruzji 1 mld dolarów (ok. 750 mln euro). Japonia zadeklarowała w środę 200 mln dolarów (ok. 150 mln euro), a Międzynarodowy Fundusz Walutowy pożyczkę 750 mln dolarów (ok. 535 mln euro). Około 1 mld euro zadeklarowały też w ramach pożyczek Bank Światowy, Europejski Bank Inwestycyjny i Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju.