Na konferencji prasowej w Moskwie prezydent Rosji nie zdradził jednak, czy podpisze ustawę, gdy zostanie ostatecznie uchwalona. Duma Państwowa, niższa izba rosyjskiego parlamentu, na razie przyjęła ustawę w drugim czytaniu. Trzecie - i ostatnie - czytanie tego kontrowersyjnego aktu prawnego planowane jest na piątek. W środę, 26 grudnia, ustawą ma się zająć Rada Federacji, izba wyższa parlamentu Rosji. Na początku konferencji Putin oświadczył, że przyjęcie w USA tzw. ustawy Magnitskiego "zatruwa stosunki amerykańsko-rosyjskie". Ustawa ta, podpisana niedawno przez prezydenta Baracka Obamę, nakłada sankcje na przedstawicieli władz Rosji naruszających prawa człowieka. "To nie jest reakcja na ustawę Magnitskiego" Putin zapewnił, że przyjęcie przez Dumę Państwową zapisów prowadzących do zakazu adopcji rosyjskich dzieci nie jest odpowiedzią na ustawę Magnitskiego. Według niego jest to reakcja na bezczynność władz amerykańskich wobec przestępstw, których ofiarami padają w USA adoptowane dzieci z Rosji. Zastrzegł, że podejmie decyzję w sprawie podpisania ustawy wówczas, gdy zapozna się z jej ostatecznym tekstem, a także z rosyjsko-amerykańskim porozumieniem o adopcjach. Gospodarz Kremla wyraził oburzenie, że przestrzegania praw człowieka próbuje uczyć Rosję kraj, który utworzył więzienie w Guantanamo. "Próbują nas pouczać, a sami tworzą więzienia, w których latami trzymają ludzi bez przedstawienia oskarżenia. A nawet torturują. Jeśli u nas byłoby coś takiego, to zeżarliby nas z patrochami" - powiedział. 4,5 godziny z Władimirem Putinem Konferencja prasowa 60-letniego Putina trwała ponad 4,5 godziny. Prezydent mówił również o wojnie w Syrii oraz o stosunkach Rosji z Gruzją i Ukrainą. Podkreślił, że "Rosja jest zaniepokojona nie losem reżimu Baszara el-Asada, lecz przyszłością Syrii, tym, co dalej będzie z tym krajem". "Nie chcemy, aby opozycja, gdy dojdzie do władzy, zaczęła walkę z władzą, która przejdzie do opozycji" - wyjaśnił, dodając, że Rosja opowiada się za takim rozwiązaniem problemu, które "uchroniłoby Syrię przed niekończącą się wojną domową". Prezydent zapewnił, że Rosja chce normalizacji stosunków z Gruzją. Podkreślił jednocześnie, że Moskwa nie może zmienić swojej decyzji o uznaniu niepodległości Abchazji i Osetii Południowej. Rosja uznała niepodległość tych dwóch separatystycznych regionów Gruzji po wojnie z tym krajem o Osetię Płd. w sierpniu 2008 roku. Putin powiedział, że widzi "pozytywne sygnały" ze strony nowego rządu Gruzji, wyłonionego w wyniku październikowych wyborów parlamentarnych. Jako przykład wymienił powołanie w Gruzji specjalnego przedstawiciela ds. stosunków z Rosją. Prezydent zaprzeczył, jakoby Moskwa prowadziła z Kijowem rozmowy o przystąpieniu Ukrainy do Unii Celnej, którą Rosja tworzy z Białorusią i Kazachstanem. "Do tego potrzebny jest wniosek Ukrainy. A wniosku takiego nie ma" - zauważył. Putin dodał, że Kijów poszukuje takiej formuły relacji gospodarczych z Moskwą, która byłaby akceptowalna dla Ukrainy, a jednocześnie wpisywałaby się w regulacje obowiązujące w Unii Celnej. Gospodarz Kremla oświadczył także, iż Ukraina popełniła "strategiczny błąd", gdy odmówiła wydzierżawienia swojego systemu przesyłu gazu konsorcjum koncernów energetycznych z Rosji i Europy Zachodniej. Putin zauważył, że teraz, gdy Rosja wybudowała gazociąg Nord Stream i przystępuje do budowy magistrali South Stream, przyszłość ukraińskich gazociągów staje pod znakiem zapytania. Chory Putin? Prezydent zaprzeczył, jakoby miał problemy ze zdrowiem. "Wasze niedoczekanie" - odpowiedział, zapytany o to przez jednego z dziennikarzy. Putin dodał, że pogłoski o jego niedomaganiach zdrowotnych są rozpowszechniane przez przeciwników politycznych Kremla. Pogłoski takie pojawiły się, gdy rosyjski prezydent odwołał kilka podróży zagranicznych. Pod koniec listopada prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka powiedział, że Putin doznał urazu kręgosłupa podczas treningu judo. Co - ja? Autorytarysta? Putin nie zgodził się z opinią, że zbudował w Rosji autorytarny system rządów. Podkreślił, że nie uważa siebie za autorytarnego władcę, a jako potwierdzenie tego przypomniał swoją decyzję z 2008 roku o "przejściu na drugi plan" po dwóch kadencjach prezydenckich. "Gdybym uważał, że autorytarny system jest lepszy, to zmieniłbym konstytucję, co było łatwe do przeprowadzenia" - oznajmił. Prezydent rozpoczął konferencję od pozytywnej oceny stanu rosyjskiej gospodarki. Wyniki gospodarki są dobre - oświadczył. Wskazał, że w okresie styczeń-październik wzrost PKB wyniósł 3,7 proc., a w listopadzie bezrobocie spadło do 5,4 proc. Ten spadek bezrobocia, które wynosiło na początku roku 6,6 proc., to "dobry wskaźnik", "jeden z najlepszych wśród gospodarek rozwiniętych" - oznajmił Putin. Podsumowując swoje rządy na stanowisku prezydenta w latach 1999-2008 i na stanowisku premiera w latach 2008-2012, Putin oświadczył, że przez ostatnie dziesięć lat PKB Rosji wzrósł dwukrotnie, a realne dochody ludności - kilkukrotnie. Putin, który ponownie został szefem państwa rosyjskiego w maju bieżącego roku, wyraził pragnienie, by ktoś, kto zastąpi go kiedyś na stanowisku prezydenta, "odnosił jeszcze większe sukcesy". Zapytany, czy zgodziłby się na nadanie jednej z wysp kurylskich imienia Putin, prezydent Rosji odparł, że lepiej nazwać ją Puszkin lub Tołstoj. Indagowany z kolei o to, czy zna dowcipy o sobie, odpowiedział przecząco, dodając, że jego współpracownicy boją się mu je opowiadać. Putin, który ma dwie dorosłe córki, uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy jest już dziadkiem. Powiedział tylko, że córki mieszkają i pracują w Moskwie oraz że jest z nich dumny.