AFP, powołując się na anonimowego przedstawiciela policji, pisze o co najmniej 31 ofiarach śmiertelnych i 94 rannych. Poprzedni bilans ministerstwa zdrowia mówił o 26 zabitych, a resortu spraw wewnętrznych o 16 zabitych i kilkudziesięciu rannych. Jak poinformował przedstawiciel władz bezpieczeństwa generał Saad Maan, "dwóch kamikadze wysadziło się w powietrze na placu Tajran w centrum Bagdadu". MSW podało, że dwóch mężczyzn zdetonowało na sobie kamizelki z materiałami wybuchowymi. Plac Tajran jest ważnym punktem handlowym irackiej stolicy i miejscem, gdzie codziennie rano zbierają się ludzie poszukujący pracy. Wcześniej miejsce to wielokrotnie było celem zamachów terrorystycznych. Jest to drugi taki atak w irackiej stolicy w ciągu trzech dni. W sobotę co najmniej osiem osób zginęło, a dziesięć odniosło obrażenia na skutek samobójczego zamachu bombowego, do którego doszło w północnej części Bagdadu. Do tej pory nikt nie wziął odpowiedzialności za poniedziałkowy atak, ale miał on znamiona zamachu przygotowanego przez dżihadystyczną organizacją Państwo Islamskie (IS) - podaje Associated Press. Po zamachu iracki premier Hajdar al-Abadi wezwał do "wyeliminowania uśpionych komórek" dżihadystycznych. AFP pisze, że kilka godzin później we wschodniej części miasta eksplodowała bomba, zabijając jedną osobę i raniąc sześć. W grudniu irackie władze ogłosiły "koniec wojny" z IS, wypartym przez irackie siły zbrojne z rejonu Bagdadu oraz wszystkich obszarów miejskich i gęściej zaludnionych. Jednak komórki dżihadystyczne wciąż działają na północ od stolicy Iraku; do ataków dochodzi także w innych rejonach kraju. Trzyletnia wojna z IS zniszczyła większość północnego i zachodniego Iraku, mniej więcej jedną trzecią terytorium kraju.