Wszystkie drzewka są sztuczne, ale różnych rozmiarów: mierzą od około 60 cm do 2,3 metra wysokości. Williamsowie zaczęli je ustawiać i ubierać już we wrześniu. Na Święto Dziękczynienia (ostatni czwartek listopada) wszystkie były już gotowe. Choinki stoją w dwupiętrowym domu posiadającym salon, pokój rodzinny, jadalnię, kuchnię, sześć sypialni i kilka łazienek. W każdym pokoju, a także w łazienkach gospodarze umieścili co najmniej po dwie choinki. Kilka znalazło się na zewnątrz, przed domem i w ogrodzie, w towarzystwie sztucznych reniferów ze św. Mikołajem. Na każdej choince świeci się co najmniej 1000 świateł, a na największej aż 8000. Państwo Williams płacą więc wysokie rachunki za elektryczność. Ubieranie choinek i umieszczenie na nich oświetlenia zabiera im także sporo czasu - od dwóch do pięciu dni każda. Choinki są udekorowane w rozmaity sposób - tematycznie, np. w stylu kowbojskim. Williamsowie pochodzą z Teksasu, skąd przeprowadzili się do Indiany. Drzewka stoją ubrane aż do lutego a nawet do marca, w sumie więc przez co najmniej pięć miesięcy.