Dramatyczne wydarzenia opisuje Sky News. 34-letni JC La Verde 3 sierpnia pływał w jeziorze Thonotosassa na Florydzie. Jego pływackie wyczyny filmował sterowany przez znajomego dron. Nagranie uchwyciło również atak, który miał miejsce chwilę później. Na nagraniu widzimy, jak w kierunku płynącego 34-latka zbliża się gigantyczny gad. Ponad trzymetrowy aligator zaatakował prawdopodobnie dlatego, że bronił swojego zlokalizowanego niedaleko gniazda. Gada nie widział jednak płynący wprost na niego 34-latek. Przeżył atak aligatora. Teraz opisuje zdarzenie - Czułem jakbym uderzył w ścianę. Nie widziałem, że aligator znajduje się tuż przede mną - opowiada w rozmowie ze Sky News mężczyzna. Aligator zaatakował. Głowa i górna część tułowia 34-latka znalazły się między szczękami gada. - Byłem zdezorientowany, ale wiedziałem, że muszę działać. Złapałem go obiema rękami za pysk i zacząłem wyciągać swoją głowę ze środka - mówi mężczyzna, wspominając dramatyczne chwile. - Przetoczyliśmy się na drugą stronę, a wtedy aligator mnie wypuścił, a ja odpłynąłem - dodaje. Dopiero na brzegu okazało się, że aligator poważnie zranił 34-latka. Przed przybyciem medyków, z pomocą przyszli lokalni mieszkańcy. Później 34-latek trafił na stół operacyjny, gdzie przeszedł sześciogodzinny zabieg. To jednak nie wszystko. Lekarze wskazują, że przed mężczyzną jeszcze szereg zabiegów. Konieczna była bowiem rekonstrukcja szczęki i czaszki, a także kraniotomia (zabieg usunięcia fragmentu czaszki).