To już trzeci w ciągu ostatnich niecałych trzech lat artykuł, w którym ten pisarz i intelektualista, związany z Watykanem ogłosił, że papież do końca będzie pełnił swą posługę. Messori przypomniał, że w czerwcu 2002 roku po raz pierwszy otrzymał ze Stolicy Apostolskiej wiadomość, której wiarygodności nie można podważyć. Według niej Jan Paweł II postanowił, że nigdy nie ogłosi swej rezygnacji i będzie służyć Kościołowi tak długo, jak długo Bóg mu na to pozwoli. Jak podkreślił Messori, prawie trzy lata, jakie minęły od tamtej deklaracji papieża, potwierdziły jego zamiary. "Przyznam: ja sam konstatując, że sytuacja tak bardzo się pogorszyła w widoczny sposób, zastanawiałem się, czy Jan Paweł II nie chce przemyśleć swojej decyzji. Zaczynałem wierzyć temu, kto w ostatnich dniach zapewniał, że bliskie jest odwołanie się do drugiego paragrafu kanonu 332: 'gdyby się zdarzyło, że Biskup Rzymski zrzekłby się swego urzędu...'" - napisał Vittorio Messori. "Otóż nie jest tak i tak nie będzie. Z tą samą pewnością, jak przed trzema laty, możemy dzisiaj potwierdzić: cokolwiek się zdarzy, w jakikolwiek sposób rozwiną się choroby, na które cierpi Jan Paweł II, Kościół nie będzie miał w swych rocznikach jeszcze jednego byłego papieża" - dodał katolicki publicysta. Jak podkreślił - ustępując papież uległby pokusie odsunięcia od siebie ciężaru krzyża. Messori jednocześnie zapewnił, że stan Jana Pawła II jest nawet lepszy, niż się powszechnie wydaje. "Ktoś, kto był w gabinecie Jana Pawła II w Wielkanoc przysięga, że cały ranek mówił on w całkowicie zrozumiały sposób. Zupełna blokada głosu była zaś spowodowana przez wielkie emocje" - zauważył włoski publicysta. Opisując zaś na zakończenie swego artykułu kondycję papieża Messori stwierdził: "Podczas gdy jego serce jest bardziej niż kiedykolwiek otwarte na miłość świata zewnętrznego, jego myśli są przejrzyste, pamięć niezawodna, a umysł przytomny". Z kolei agencja Reutera przypomina, że Jan Paweł II już w zeszłym roku przekazał publicznie swą "wolę życia". Powiedział tak w wystąpieniu, w którym uznał niektóre zabiegi medyczne przedłużające życie za moralny obowiązek katolików. W marcu ubiegłego roku uznał sztuczne dokarmianie ciężko chorych pacjentów za normalną terapię, a nie nadzwyczajne środki, które mogą zostać zaniechane, gdy nadzieje na wyzdrowienie zmaleją. Zdaniem o. Thomasa Reese'a , wydawcy jezuickiego tygodnika "Ameryka" w Nowym Jorku, sugeruje to, że Jan Paweł II chciałby, by lekarze nawet sztucznie utrzymywali go przy życiu. W USA coraz popularniejsza jest tzw. wola życia. Spisują ją dorośli, określając, czy w razie wypadku chcą, by lekarze wszelkimi środkami utrzymywali ich przy życiu czy też by pozwolili im umrzeć, gdy zgasną nadzieje na odzyskanie zdrowia. Nawet sztuczne podawanie wody i żywności jest naturalnym sposobem zachowania życia, a nie zabiegiem lekarskim. Odmawianie pacjentom takiej pomocy jest równoznaczne z eutanazją - ubiegłoroczne słowa papieża są dziś bardzo często przywoływane w Ameryce w związku z przypadkiem Terri Schiavo.