Porty lotnicze w Bangkoku są od kilku dni sparaliżowane w związku z trwającą na nich okupacją zorganizowaną przez przeciwników rządu. Tajlandzki rząd wprowadził na lotniskach stan wyjątkowy. - Polacy, którzy się zgłosili do naszej ambasady, a zgłosili się wszyscy, są bezpieczni. Nic im nie zagraża - powiedziała dyrektor biura rzecznika MSZ Alicja Rakowska. W komunikacie przekazanym, MSZ zaznaczyło, że wśród 300 obywateli polskich nie mogących opuścić Tajlandii są również turyści grup zorganizowanych, pozostający pod opieką biur turystycznych. Rakowska nie potrafiła powiedzieć, kiedy Polacy mogą wrócić do kraju. Zaznaczyła, że terminy czarterów ustalają biura turystyczne, które organizowały wyjazdy. MSZ podkreśla, że służba konsularna od momentu zaistnienia kryzysu udziela obywatelom polskim niezbędnej pomocy. Resort przypomina o powołanym zespole ds. operacyjnych w polskiej ambasadzie w Bangkoku. Potrzebujący pomocy mogą kontaktować się z konsulem przez całą dobę pod numerami telefonu +662 645 03 68 oraz +662 645 03 69. Pracownicy Ambasady pomagają w znalezieniu wolnych miejsc w hotelach. W sytuacji, w której obywatelowi polskiemu skończą się środki finansowe, może on ubiegać w placówce o zwrotną pomoc finansową. Jak poinformowała Rakowska, jeszcze nikt nie zgłosił się po taką pomoc. Władze tajskie uruchomiły w Bangkoku trzy punkty, w których dokonuje się rejestracji cudzoziemców oczekujących na wyjazd. Cudzoziemcy są przewożeni zorganizowanym transportem drogowym do lotnisk w innych miastach Tajlandii, skąd następują wyloty m.in. do Europy. Punkty rejestracyjne to: The Centara Grand Hotel, 999/99 Rama 1 Road, Patumwan; Ramada Plaza Menam Hotel, 2074 Charoenkrung Road, Bangkorleam oraz Asia Hotel, 296 Phayathai Road, Ratchathewi. W związku ze wstrzymaniem lądowań w Tajlandii kilkunastu Polakom nie udało się opuścić Birmy. Jednak ich bilety - jak poinformował rzecznik MSZ Piotr Paszkowski - zostały przebukowane na późniejsze terminy. Główny menadżer tajlandzkiego lotniska Suvarnabhumi, powiedział, że od chwili opuszczenia go przez protestujących, co najmniej tydzień zajmie uruchamianie wszelkich operacji i przywracanie połączeń. Ocenia się, że około 300 tysięcy turystów utknęło w Tajlandii z powodu zaistniałej sytuacji. Od początku okupacji lotnisk anulowano, zarówno zagranicznym turystom, jak i Tajlandczykom, około 100 tysięcy biletów. Linie lotnicze odsyłają kilkadziesiąt pustych samolotów z lotniska Suvarnabhumi. Około 30 samolotów odleciało z Bangkoku od niedzieli, a kolejnych 50 ma odlecieć w poniedziałek, z czego niektóre na inne lotniska w Tajlandii, gdzie nie ma protestów. Opozycja oskarża zaprzysiężonego 25 września premiera Somchaia Wongsawata, że jest sterowany przez byłego szefa rządu, a prywatnie swojego szwagra Thaksina Shinawatrę, obalonego w 2006 roku w rezultacie wojskowego zamachu stanu. Oskarżany o korupcję Shinawatra przebywa za granicą. Premier Tajlandii nie chce ustąpić ze stanowiska, odrzucił też żądania armii w sprawie dymisji gabinetu i rozpisania przedterminowych wyborów do parlamentu.