Rezygnacja Nixona była finałem największej afery politycznej w dziejach Stanów Zjednoczonych, znanej jako Watergate od nazwy hotelu w Waszyngtonie, gdzie na jej trop wpadł dziennikarz "Washington Post", Bob Woodward. Nixon był pierwszym i jedynym dotychczas prezydentem USA, który ustąpił ze stanowiska przed upływem kadencji. W czerwcu 1972 r. dokonano tam włamania do sztabu Partii Demokratycznej. Sprawcy chcieli założyć w nim podsłuch, ale zostali schwytani na gorącym uczynku i aresztowani. Jak się okazało, byli to członkowie specjalnej grupy zwanej Plumbers (Hydraulicy), opłaceni przez Komitet na rzecz Reelekcji Prezydenta Nixona (angielski skrót CRP). Wkrótce po miażdżącym zwycięstwie Nixona w wyborach w 1972 r. wyszły na jaw bezpośrednie powiązania włamywaczy z jego administracją. Do dymisji podał się najpierw były minister sprawiedliwości i dyrektor CRP (kampanii prezydenta) John N. Mitchell, a po nim główny radca prawny Białego Domu, John Dean. W maju 1973 r. komisja Senatu rozpoczęła przesłuchania w sprawie włamania do Watergate. Pod presją Kongresu i opinii publicznej Nixon powołał specjalnego prokuratora do badania skandalu. Został nim Archibald Cox. Przesłuchania w Senacie i dochodzenie prowadzone przez "Washington Post" ujawniły, że próba znalezienia w kwaterze Demokratów haków na rywali Nixona była tylko jednym z wielu nielegalnych działań, jakie "Hydraulicy" podejmowali na polecenie współpracowników prezydenta w celu zaszkodzenia jego przeciwnikom w imię bezpieczeństwa państwa. Na przesłuchaniach padło słynne pytanie: "Co i kiedy wiedział prezydent?". Przedmiotem śledztwa stały się także osobiste finanse Nixona i jego wiceprezydenta Spiro Agnewa. Ten ostatni, oskarżony o korupcję, podał się do dymisji; jego następcą został kongresman Gerald Ford. Wypadki potoczyły się lawinowo. Ujawniono, że Nixon potajemnie nagrywał wszystkie rozmowy prowadzone w Białym Domu. Komisja senacka i specjalny prokurator Cox zażądali od prezydenta wydania taśm. Ten odmówił, powołując się na swój "przywilej władzy wykonawczej" i bezpieczeństwo państwa. Kiedy Cox nalegał, Nixon polecił ministrowi sprawiedliwości Elliotowi Richardsonowi, aby zwolnił specjalnego prokuratora. Richardson odmówił i sam został natychmiast zwolniony. Wszystkie te dymisje nastąpiły w sobotę 20 października 1973 roku; dziennikarze nazwali je "Saturday Night Massacre" (Masakra Sobotniego Wieczora). Żądanie prezydenta spełnił dopiero następca usuniętego ministra. Nowy specjalny prokurator Leon Jaworski okazał się jednak równie twardy jak jego poprzednik. Zażądał od Nixona przekazania nagrań z Białego Domu, na których znajdowały się dowody łamania prawa i konstytucji. Oskarżył także prezydenta o utrudnianie pracy wymiaru sprawiedliwości. Na przełomie 1973 i 1974 roku Nixon zaczął gwałtownie tracić w Kongresie poparcie broniących go dotychczas Republikanów. Skandalem zajęła się także Komisja Sądownictwa Izby Reprezentantów, która wszczęła procedurę impeachmentu, czyli oskarżenia prezydenta przed Kongresem o przestępstwa uzasadniające pozbawienie go urzędu. Nixon powtarzał, że jest niewinny i o niczym nie wiedział. "Nie jestem oszustem" - oświadczył w przemówieniu telewizyjnym. W lipcu 1974 r. sprawa trafiła wszakże do Sądu Najwyższego. Orzekł on jednomyślnie, że prezydent musi dostarczyć organom śledczym wszystkie dowody przestępstw swych współpracowników, w tym wspomniane taśmy z rozmowami w Białym Domu. Prezydent sam przyznał tymczasem, że nagraniami manipulowano i część rozmów nie jest słyszalna. Pod koniec lipca Komisja Izby Reprezentantów wypowiedziała się w głosowaniu za impeachmentem Nixona, zarzucając mu utrudnianie śledztwa i próbę tuszowania afery. Piątego sierpnia prezydent udostępnił stenogramy części tajnych rozmów; wynikało z nich, że istotnie wywierał naciski na Federalne Biuro Śledcze (FBI), aby w dochodzeniu w sprawie włamania do Watergate nie ruszało Białego Domu. W Izbie Reprezentantów i w Senacie zdecydowana większość członków zapowiedziała wtedy głosowanie za impeachmentem. Nazajutrz, 8 sierpnia wieczorem Nixon wystąpił w telewizji i ogłosił swoją natychmiastową dymisję. Dziewiątego sierpnia jako prezydent zaprzysiężony został Gerald Ford. W miesiąc później Ford ułaskawił Nixona, zwalniając go z ewentualnej odpowiedzialności karnej. Współpracownicy byłego prezydenta, w tym John Mitchell, radca prawny John Erlichman i szef kancelarii H.R. ("Bob") Haldeman, zostali aresztowani i skazani na kary kilkuletniego więzienia. Nixon, który umarł w 1994 r, do końca życia nie wyznał, jaką dokładnie odpowiedzialność ponosi w sprawie Watergate. Rok temu były wicedyrektor jego sztabu wyborczego Jeb S. Magruder powiedział, że prezydent osobiście zlecił włamanie do kwatery Demokratów. Skandal wstrząsnął Stanami Zjednoczonymi, osłabiając tradycyjnie duże w przeszłości zaufanie Amerykanów do swego rządu i prezydenta. Nakładając się na niefortunny dla Ameryki finał - przegranej praktycznie - wojny w Wietnamie, pogłębił trwający wtedy kryzys moralny w kraju.