W wybuchu czwarty Niemiec został ranny. Cytowany przez agencję AFP anonimowy dyplomata miał potwierdzić, że ofiary to funkcjonariusze ochrony ambasady Niemiec w stolicy Afganistanu. Ambasada niemiecka nie chciała komentować wydarzenia. Do przeprowadzenia zamachu natychmiast przyznali się talibowie. Rzecznik talibów Jusuf Ahmadi w rozmowie telefonicznej z biurem agencji AFP twierdził, że talibańska bomba została zdalnie zdetonowana w czasie przejazdu konwoju sił międzynarodowych, który był zamierzonym celem zamachu. Cytowani przez Associated Press naoczni świadkowie podają, że dwa pojazdy konwoju jadące drogą na południowo-wschodnich obrzeżach Kabulu wjechały na minę. Bezpośrednio po eksplozji teren został zamknięty przez amerykańskich i francuskich żołnierzy. Śmigłowcami wywieziono z miejsca ataku ciała zabitych i rannego. W pobliże nie dopuszczono dziennikarzy. W Afganistanie stacjonuje obecnie 3 200 niemieckich żołnierzy. Od 2001 roku zginęło tu ponad dwudziestu z nich.