Badanie ma dać odpowiedź na pytanie, czy Jaser Arafat został otruty. Sugestie takie pojawiły się trzy miesiące temu, kiedy to szwajcarscy lekarze znaleźli na ubraniach Arafata ślady radioaktywnego polonu 210. W czasie kilkugodzinnej ekshumacji pobrano około 20 próbek z ciała Arafata. Wszystkie zostaną teraz zbadane przez naukowców. Strona palestyńska zapowiada, że odda sprawę do Trybunału w Hadze, jeśli okaże się, że Jaser Arafat rzeczywiście został otruty. Wśród Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu Jordanu panuje powszechne przekonanie, że ich były lider został otruty przez Izrael. Dlatego wiele osób uważa, że ekshumacja była niepotrzebna. - Wiem, że Arafat został otruty. Nie trzeba badać ciała, trzeba znaleźć morderców - mówi Rami mieszkający w Ramallah. Politolog z uniwersytetu Al-Kuds w Ramallah Radi Dżarai mówi w rozmowie z Polskim Radiem, że dla większości Palestyńczyków sprawa wciąż jest istotna, nawet jeśli sprzeciwiają się oni ekshumacji. "Chcielibyśmy zarówno wiedzieć, kto za tym stał jak i widzieć winnych przed obliczem sprawiedliwości" - podkreśla politolog. Sprawa wywołuje kontrowersje również dlatego, że zaraz po śmierci Arafata nie przeprowadzono sekcji zwłok. Jaser Arafat przez 35 lat był przywódcą Organizacji Wyzwolenia Palestyny, a później pierwszym prezydentem Autonomii Palestyńskiej. Był laureatem pokojowego Nobla. W październiku 2004 roku został przewieziony do Francji, a dwa tygodnie później zmarł na atak serca. Przyczyną śmierci miało być niezidentyfikowane zatrucie krwi.