Likwidacja "Odry" rozpoczęła się zaledwie 3 dni temu, trudno więc jeszcze powiedzieć, kiedy majątek firmy zostanie sprzedany, tym bardziej, że likwidatorzy mają na to 18 miesięcy. Taka wizja oczekiwania kolejnych miesięcy na powrót do kraju przeraża polskich marynarzy, którzy pilnują dwóch trawlerów. - To jest sytuacja nie do pomyślenia, aby tyle miesięcy ludzie siedzieli na statkach. Żyją poza krajem, z dala od rodziny, w warunkach nieludzkich - mówi Krzysztof Czerwiński, szef jednego ze związków zawodowych "Odry". Dodaje, że lada dzień marynarzom skończy się paliwo do agregatów. Nie będzie wtedy prądu do radiostacji, rozmrożą się lodówki z zapasami jedzenia. Tak czarnego scenariusza nie bierze jednak pod uwagę pełnomocnik likwidatora, który zapewnia, że marynarze wrócą do kraju najdalej do połowy listopada. - Jest to realne w sytuacji, w której te dwa statki zostaną sprzedane, bądź też jakikolwiek inny składnik majątku "Odry" zostanie sprzedany, co pozwoli uzyskać nam fundusze na sprowadzenie ludzi i umieszczenie tam ich następców - mówi Rafał Czyżyk. Zapewnia również, że marynarzom wkrótce zostanie dostarczone paliwo.