Dr Kazimierz Wóycicki ze Studium Europy Wschodniej UW i autor książki "Nostalgia i polityka. Esej o powrocie do Europy środkowej" przypomina, że koncepcja powstania wspólnego państwa czesko-słowackiego powstała wcześniej niż Czechosłowacja. - Twory takie jak Czechosłowacja czy Jugosławia miały swoje źródło w XIX wieku w federacyjnych koncepcjach związanych z ideą słowiańszczyzny. Wierzono wtedy, że kształtujące się małe narody będą silniejsze, działając razem, walcząc przeciw obcej dominacji, w przypadku Czechów i Słowaków niesłowiańskiej dominacji. Wspólne państwo Czechów i Słowaków powstało w 1918 r. Za jednego z ojców nowego państwa uznawany jest Tomasz Garrigue Masaryk - pierwszy i najdłużej urzędujący prezydent Czechosłowacji, choć dla Słowaków będzie to bardziej Milan Stefanik. Czesi i Słowacy - różnice Trzeba pamiętać, że Praga zdominowała Bratysławę w państwie, które 25 lat temu przestawało istnieć. Czechosłowackie społeczeństwo nie było również tak jednorodne, jak się czasami zwykło uważać w Polsce. Kazmierz Wóycicki zwraca uwagę na różnice między obu społeczeństwami. - Słowacy mają własny język - choć bardzo podobny do czeskiego - własne tradycje i odrębną kulturę i historię, choć procesy narodotwórcze w XIX wieku był tam wolniejsze niż w Czechach. Czesi to społeczeństwo mieszczańskie, na które Niemcy i Austria zawsze miały duży wpływ, szczególnie jeśli chodzi o gospodarkę i kulturę. Dość powiedzieć, że Praga długo mówiła po niemiecku, a język czeski opanował tą wielką środkowoeuropejską metropolię dopiero w połowie XIX w. Słowacy, jak podkreśla dr Wóycicki, przez długi czas byli narodem typowo rolniczym, znajdowali się też od panowaniem węgierskim, a kraj nazywany był przez Madziarów Górnymi Węgrami. Do dzisiaj relacje węgiersko-słowackie bywają trudne, a konfliktowi wcale nie pomaga fakt, że południowe pogranicze Słowacji jest zamieszkane przez mniejszość węgierską. - Nie należy też zapominać, że Słowacja była katolicka, Czechy zaś protestanckie. Jednocząc się z Czechami, Słowacy byli już ukształtowanym i samodzielnym narodem i był to sojusz motywowany politycznie, który z czasem stał się dla nich ciążący - stwierdza dr Wóycicki. Naród czechosłowacki Niezależnie od odrębnej historii Czechów i Słowaków, po II wojnie światowej bezskutecznie usiłowano stworzyć z nich jeden, czechosłowacki naród. Dlaczego się to nie udało? - Należy pamiętać, że Czechosłowacja była krajem bloku wschodniego, silnie uzależnionym od ZSRR. Po wojnie system komunistyczny ukrywał wszystkie różnice dzięki przewadze propagandy nad realiami i prawdą. W tej sytuacji można było propagować tzw. naród czechosłowacki, ale propaganda zawsze na koniec przegrywa z rzeczywistością - ocenia dr Wóycicki. - Po interwencji, a raczej inwazji rosyjskiej w 1968 r., Rosjanie na zasadzie divide et impera zaczęli bardziej wspierać Słowaków, opierając władzę raczej na nich, a nie na Czechach. To oczywiście w naturalny sposób wzmogło napięcia, które w tym społeczeństwach zawsze istniały. Według niektórych komentatorów rozstanie Czech i Słowacji wynikało z politycznych ambicji Vladimira Mecziara - pierwszego prezydenta niepodległej Słowacji i Vaclava Klausa, który potem został prezydentem Czeskiej Republiki, mimo sprzeciwu Vaclava Havla - ostatniego prezydenta Czechosłowacji i pierwszej głowy czeskiego państwa. Ani Havel, ani Mecziar nie zdecydowali się przeprowadzić referendum w tak ważnej kwestii. Za to według sondaży z drugiej połowy 1992 r. tylko 36 proc. Czechów i 37 proc. Słowaków opowiadało się za rozwiązaniem federacji. Mimo to doszło do rozpadu. Społeczeństwo chciało zachować wspólne państwo, ale politycy wykazywali przeciwne dążenia. Dlaczego? - Vox populi to istotna sprawa, ale nie zawsze ma znaczenie dominujące - zauważa ekspert. Przytoczone dane z badań opinii publicznej mówią o nastrojach. Jednak w ówczesnej Czechosłowacji opór przeciwko podziałowi państwa nie artykułował się w żaden wyrazisty sposób. Politycy natomiast chcieli tego z rozmaitych przyczyn, również z powodu ambicji własnych. W Pradze panowało przekonanie, że wstąpią szybciej do UE, kiedy nie będą obciążeni kłopotami bardziej zacofanej Słowacji. Po upadku komunizmu można było otwarcie wyrażać polityczne dążenia, dlatego w Słowacji pojawiło się dążenie do niepodległości - analizuje Kazimierz Wóycicki. - W ten sposób, niezależnie od nastrojów, będących raczej wyrazem społecznej inercji i bierności, obie strony dążyły, każda na swój sposób, do podziału - uważa dr Wóycicki. Początkowo prowadzono tam spór, który z dzisiejszej perspektywy wydaje się śmieszny - o tzw. myślnik - czyli o pisownię nazwy państwa (Czechosłowacja czy Czecho-Słowacja). Ten symbol, jakim był drobny myślnik, skrywał jednak znacznie głębsze różnice. Słowacy chcieli pełnej samodzielności, Czesi stracili przekonanie, że z zawartego wcześniej związku czerpać mogą korzyści - mówi ekspert. Podział przebiegł łagodnie i nazwano go "aksamitnym rozwodem". W efekcie Czechy dla Słowaków są innym państwem, ale i tak nie czują się tam jak za granicą. Czesi na Słowacji również. Mimo rozpadu Czechosłowacji zachowano silne związki. Słowaccy studenci mają prawo do bezpłatnego studiowania w Czechach i odwrotnie, oba języki są traktowane obopólnie niemal jako urzędowe, przez co Czech może mówić swoją mową w słowackich urzędach i sądach, a Słowak po słowacku w Czechach. Czechy i Słowacja mają wspólny rynek muzyczny, wiele popularnych programów telewizyjnych ma jedną czesko-słowacką wersję. Mimo to, pewne ślady czeskiej dominacji kulturowej są obecne. Czeskie filmy prezentowane są na Słowacji bez napisów, literatura znad Wełtawy nie jest tłumaczona na język słowacki. Tysiące Słowaków studiuje w Czechach, podczas gdy Czechów w Słowacji tylko garstka. - Warto też podkreślić, że tak jak dawniej więcej się słyszało o literaturze czeskiej dzięki głośnym twórcom takim jak Hrabal, dzisiaj słowaccy pisarze jak Josef Banasz czy Pavol Rankov budzą nie mniejsze zainteresowanie niż twórcy czescy. To też o czymś mówi - przypomina dr Wóycicki. Skutki politycznej decyzji Przyszłość istotnie pokazała, że decyzja o zakończeniu czesko-słowackiego związku nie wpłynęła na szybsze dołączenie Czech do Unii Europejskiej. - Czeskie przekonanie, że bardziej nadają się do Unii niż Słowacy, było jakaś pozostałością dawnego poczucia wyższości "lepiej rozwiniętych" i śladem pewnej arogancji. Za to nowo powstała Republika Słowacka dogoniła z czasem bogatszych sąsiadów z Czech, właśnie dzięki temu członkostwu, a następnie przyjęciu euro - podkreśla ekspert. Taki scenariusz wcale nie musiał się ziścić. "Po 1 stycznia 1993 roku na Słowacji zakładano się, kiedy Słowacy na kolanach powrócą do federacji z Czechami" - powiedział niedawno słowacki szef rządu Robert Fico. Tymczasem 25 lat po "aksamitnym rozwodzie" Słowacy są "słusznie dumni" ze swojego państwa. Również dr Kazimierz Wóycicki zauważa pozytywne zmiany w tatrzańskim kraju. - Słowacja zrobiła ogromny postęp. Po trudnym okresie rządów nacjonalisty Mecziara stała się zdecydowanie proeuropejska i prounijna. Wstąpiła do strefy euro i dzięki temu dokonuje się tam szybszy postęp gospodarczy. Relacje czesko-słowackie są w tej chwili w pełni równopartnerskie i nie widać między nimi poważniejszych dwustronnych napięć - ocenia dr Wóycicki. Nie będzie powrotu Jak przyznaje dr Kazimierz Wóycicki, starsze pokolenia odczuwać mogą jeszcze nostalgię za czasami Czechosłowacji, ale nie ma żadnych dążeń do powrotu do dawniejszych stosunków. Nie miałoby to zresztą żadnego sensu wobec otwartości granic i wspólnego członkostwa w Unii. Oba kraje natomiast nieco różni nastawienie do UE. - Słowacy zapowiedzieli nie tak dawno, że bardziej niż wiodąca rola w Grupie Wyszehradzkiej interesuje ich miejsce w "trzonie UE". Słowacka społeczność przyjęła jako rację stanu, że jej interesy są ściśle związane z UE, co wiąże się z akceptacją euro. W Czechach natomiast wydarzenia polityczne pozwalają mówić o zalęgłym się tam eurosceptycyzmie, co powiązane jest z "podskórnymi" manipulacjami strony rosyjskiej - zauważa ekspert. Kazimierz Wóycicki ocenia, że obecne poczynania nowych władz czeskich, zdradzające znamiona eurosceptycyzmu, mogą budzić niepokój w Słowacji. Paradoksem jest to, że w momencie "aksamitnego rozwodu" to Praga uchodziła za znacznie bardziej prozachodnią od Bratysławy. Tomasz Majta