- 44 kraje przy stole jasno powiedziały, że pozostają absolutnie zjednoczone w tej misji.(..) Przynajmniej 25 krajów zadeklarowało, że w 2010 wyśle w sumie 7 tys. nowych żołnierzy, co oznacza 37 tys. żołnierzy więcej (razem z amerykańskimi) niż obecnie - powiedział Rasmussen w Brukseli na konferencji prasowej po posiedzeniu szefów dyplomacji państw NATO i ISAF. Sekretarz generalny NATO określił spotkanie, poświęcone właśnie operacji przeciwko talibom w Afganistanie, jako jedno z najważniejszych w ostatnim czasie, gdyż wykazało ono solidarność sojuszników. - To jest prawdziwa solidarność w działaniu, która będzie mieć silne efekty w terenie - powiedział. Rassmusen ostrzegł jednak, że nawet wysłanie większej liczby wojsk do Afganistanu nie spowoduje magicznego rozwiązania. Zaapelował o przygotowanie się do długiej, wymagającej znacznej cierpliwości i jeszcze większych środków walki. - Nie ma (...) magicznych rozwiązań. Osiągniecie naszego wspólnego celu będzie wymagać jeszcze więcej czasu, więcej zobowiązań i więcej cierpliwości - powiedział. Prezydent USA Barack Obama zaapelował we wtorek o wysłanie do Afganistanu dodatkowych sił, zapowiadając wzmocnienie amerykańskich wojsk o 30 tys. ludzi, co zwiększy ich łączną liczbę do 101 tys. Od swych sojuszników USA oczekiwały właśnie ok. 7 tys. dodatkowych żołnierzy. Polska zadeklarowała wstępnie zwiększenie kontyngentu od przyszłego roku o 600 żołnierzy, Włochy o ok. 1000, Gruzja - 900, Korea Płd. - ok. 600, Wielka Brytania - 500, Portugalia - 150, Czechy - 100. Dotąd ostrożnie albo wręcz niechętnie zareagowały m.in. Francja, Niemcy i Turcja. Jednocześnie Holandia i Kanada, ulegając presji opinii publicznej przeciwnej udziałowi ich krajów w wojnie z talibami, planują wycofanie w 2010 i 2011 roku z Afganistanu prawie 5 tys. żołnierzy. Tuż przed spotkaniem amerykańska sekretarz stanu Hilary Clinton powiedziała, że USA są spokojne o to, iż sojusznicy wesprą USA i odpowiedzą na apel o zwiększenie sił w Afganistanie. Clinton przyznała jednocześnie, że jest świadoma, iż pewne kraje nie są jeszcze politycznie gotowe do nowych zobowiązań. Dodała, że USA starają się o zarówno militarną jak i cywilną pomoc w szkoleniu afgańskiego wojska i policji, tak by przygotować Afgańczyków do przejęcia odpowiedzialności za własny kraj. - Musimy wprowadzić afgańskie siły bezpieczeństwa do walki - powiedziała. NATO potrzebuje ok. 200 zespołów do szkolenia afgańskiego wojska i policji, co jest konieczne, by docelowo rząd w Kabulu mógł przejąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo kraju. Każdy z takich zespołów powinien liczyć od 25 do 40 osób.