Jak podał w środę niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", Stanisław B. został zatrzymany 8 lipca w drodze na demonstrację. W jego plecaku znaleziono między innymi sześć rac, niedopuszczone do użytku w Niemczech urządzenie rozpylające substancję drażniącą, a także dwie szklane kulki, mogące służyć jako amunicja do procy. Prokuratura zarzuca mu naruszenie przepisów o posiadaniu broni i środków wybuchowych oraz prawa do zgromadzeń. Według "FAZ" Polakowi grozi kara do dwóch lat więzienia. Jak pisze niemiecki dziennik, siostra oskarżonego twierdzi, że jej brat był w drodze do Hiszpanii, gdzie zamierzał spędzić urlop. W areszcie śledczym przebywają nadal 33 osoby zatrzymane podczas szczytu. Oprócz obywateli Niemiec są wśród nich Francuzi, Włosi, Hiszpanie, Rosjanie, Holendrzy, Szwajcarzy i Austriacy. Podczas szczytu przywódców państw G20 w starciach z uczestnikami skrajnie lewicowego "czarnego bloku" oraz innymi ekstremistami rannych zostało blisko 500 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa. Liczba rannych demonstrantów, którzy w większości nie chcieli pomocy lekarskiej, nie jest znana. Uczestnicy burd zdemolowali i obrabowali wiele sklepów. Jednak dziesiątki tysięcy antyglobalistów demonstrowało pokojowo przeciwko spotkaniu przywódców G20. Z Berlina Jacek Lepiarz