Alarm został podniesiony, gdy okazało się, że bakterie wykorzystywane podczas szkolenia w bazie Osan w Korei Południowej mogły być aktywne. Amerykańska armia zapewniła, że nie ma zagrożenia dla ludności, gdyż badana próbka bakterii była wykorzystana w "środowisku laboratoryjnym", w "autonomicznej części bazy". Żaden z wojskowych, którzy mieli kontakt z wąglikiem, nie wykazuje objawów zakażenia. Zapobiegawczo wszystkim podano odpowiednie środki farmakologiczne, m.in. antybiotyki. Bakterie zniszczono, a wszystkie instalacje odkażono. Pentagon poinformował wcześniej, że laboratorium wojskowego w stanie Utah mogło omyłkowo wysłać żywe bakterie wąglika do kilku cywilnych ośrodków badawczych w USA, a także do bazy w Korei Południowej. Pierwszy władze zaalarmował ośrodek w stanie Maryland. Ministerstwo obrony USA zapewniło, że nie zagrożenia dla społeczeństwa. Czterem osobom pracującym w laboratoriach podano środki prewencyjne. Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło amerykańskie Centrum Zwalczania i Prewencji Chorób (CDC). Blisko rok temu CDC poinformowało, że 84 pracowników trzech laboratoriów państwowych w Atlancie mogło być narażonych na kontakt z bakterią wąglika. Doszło tam do naruszenia procedur bezpieczeństwa. Wszystkim zagrożonym prewencyjnie podano wówczas antybiotyki. Wąglik to groźna, zwykle śmiertelna choroba zakaźna zwierząt domowych. Przenosi się na człowieka i może doprowadzić do zakażeń skóry, przewodu pokarmowego i płuc, a następnie śmierci. Bakterie wąglika mogą być wykorzystane jako broń biologiczna i są uważane za jedno z najpoważniejszych zagrożeń bioterrorystycznych.