Czterdziestoparoletnia właścicielka zwierząt, której nazwiska policja nie podała, nie ucierpiała w pożarze, do którego doszło w środę. 20 psów i 15 kotów zginęło z powodu zaczadzenia, 10 innych psów i pięć kotów przeżyło, tak jak i trzy żółwie, dwa kruki, dwa oposy, królik, wiewiórka i pyton. Ocaleńcy trafili do kliniki dla zwierząt. Wszczęto dwa śledztwa: jedno w sprawie pożaru, drugie w sprawie tak wielkiej liczby zwierząt w jednym domu. Władze nie wierzą, że kobieta prowadziła schronisko dla zwierząt, co zresztą byłoby nielegalne w prywatnym domu. - Wszystko wskazuje na to, że ona po prostu kocha zwierzęta - powiedział policjant, sierżant Mike Joyce. Agencja AP, która opisała zdarzenie, nie podała danych na temat wielkości domu, który mieścił całą menażerię.