Dwusilnikowym turbośmigłowym samolotem DHC-6 Twin Otter lecieli między innymi dwaj australijscy turyści, dwaj urzędnicy Unii Europejskiej oraz grupa polinezyjskich urzędników do spraw ochrony środowiska i turystyki - poinformowała wysoka komisja, reprezentująca w Polinezji Francuskiej rząd Francji. Przyczyna wypadku nie jest na razie znana. Nie uważa się, by ktokolwiek przeżył katastrofę, a dalsze poszukiwania ofiar przerwano po zapadnięciu zmroku - głosi komunikat wysokiej komisji. Ekipy ratownicze, wspomagane przez francuską marynarkę wojenną i miejscowych rybaków, wydobyły ciała 16 pasażerów i pilota - powiedział radiu RTL Jacques Witkowski, drugi w hierarchii oficjalnych reprezentantów Paryża na zamorskim terytorium. Według niego, samolot zatonął natychmiast w odległości jednej mili morskiej (1,8 km) od brzegu, gdzie głębokość morza sięga od 600 do 700 metrów. Wypadek nastąpił w zaledwie minutę po oderwaniu się samolotu od ziemi, w południe w czwartek czasu lokalnego (o północy z czwartku na piątek czasu polskiego). Kanadyjskiej produkcji maszyna, należąca do towarzystwa Air Moorea, leciała na odległe o 17 kilometrów Tahiti, co miało potrwać siedem minut. Przebywający na urlopie w USA prezydent Francji Nicolas Sarkozy wyraził w swym oświadczeniu współczucie dla rodzin ofiar oraz dla "wszystkich Polinezyjczyków oraz władz australijskich i europejskich". Sarkozy zarządził jednocześnie, by do Polinezji udał się natychmiast sekretarz stanu do spraw terytoriów zamorskich Christan Estrosi.