Bilans ofiar wzrósł, gdy w szpitalu zmarła jedna osoba ranna w wybuchu - podała turecka telewizja NTV. Wcześniej minister zdrowia Recep Akdag mówił o "16 obywatelach, którzy zginęli". Dwie bomby eksplodowały w niedzielę wieczorem w krótkim odstępie czasu w dzielnicy Gungoren, położonej w europejskiej części Stambułu, niedaleko międzynarodowego lotniska. Ostatnie tak poważne zamachy miały miejsce w Stambule w 2003 roku. Nikt nie wziął dotychczas odpowiedzialności za eksplozje, które zbiegły się z kolejną akcją armii tureckiej przeciw rebeliantom kurdyjskim na granicy z Irakiem, jak i z poważnymi tarciami na szczytach władzy w Turcji. Gubernator Stambułu Muammer Guler powiedział, że wybuchy były bez wątpienia atakiem terrorystycznym. Gazety tureckie podały, że trzy osoby zatrzymano w związku z zamachami. Według dziennika "Milliyet" zatrzymano trzech nastolatków, który ukrywali się w podziemiach pobliskiego budynku. Miejsce eksplozji jest obecnie badane przez ekspertów medycyny sądowej. Ma je odwiedzić również premier Recep Tayyip Erdogan, który - podobnie jak prezydent Abdullah Gul - stanowczo potępił zamachy. Według ostatnich informacji ze sztabu kryzysowego, uzyskanych przez konsulat RP w Stambule, wśród ofiar ani poszkodowanych nie ma żadnych obcokrajowców, a więc i Polaków. Pierwszy wybuch nastąpił w niedzielę wieczorem w ruchliwej okolicy. Ludzie zgromadzili się, by pomóc rannym i wówczas, około 10 minut później, eksplodowała druga, silniejsza bomba ukryta w koszu na śmieci. Według tureckich gazet policja skupia się na hipotezie, że sprawcami są rebelianci kurdyjscy z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Media piszą, że PKK używała w przeszłości podobnych ładunków wybuchowych. Tureckie lotnictwo zbombardowało kryjówki rebeliantów w północnym Iraku zaledwie kilka godzin przed zamachami. Jednocześnie w Turcji trwa konflikt między rządem tworzonym przez Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), mającą islamskie korzenie, a zwolennikami świeckości państwa popieranymi przez armię. W poniedziałek Trybunał Konstytucyjny rozpoczyna badanie wniosku o wydanie zakazu działalności AKP za próbę przekształcenia Turcji w religijne państwo islamskie. Werdykt sądu oczekiwany jest na początku sierpnia. Bojówki rebeliantów kurdyjskich, walczące od 1984 roku o niezależność rejonów południowo-wschodniej Anatolii zamieszkałych przez Kurdów, dokonały w przeszłości w Stambule i innych miastach tureckich licznych zamachów. Natomiast za serię krwawych zamachów w 2003 roku w Stambule odpowiedzialność wzięła Al-Kaida. Celem tych ataków, w których zginęło ponad 60 osób, były dwie synagogi oraz brytyjski konsulat i filia brytyjskiego banku.