Wszyscy 153 pasażerowie kolumbijskiego samolotu pasażerskiego, który roztrzaskał się w zachodniej Wenezueli to Francuzi pochodzący z Martyniki - podała dyrekcja francuskiego lotnictwa cywilnego. Wraz z nimi zginęło ośmiu członków załogi. - Strażacy, którzy przybyli na miejsce katastrofy, potwierdzili, że nikt nie przeżył - podał dyrektor kolumbijskiego lotnictwa cywilnego płk Carlos Montealegre. Maszyna, należąca do kolumbijskich linii lotniczych West Carribbean, rozbiła się w górach Sierra de Perija. Samolot leciał z Panamy na karaibską wyspę Martynikę. Minister spraw wewnętrznych Wenezueli Jesse Chacon poinformował, że na miejsce tragedii skierowano samoloty i śmigłowce wenezuelskich sił powietrznych. Według ministra, pilot Boeinga zwrócił się o pozwolenie lądowania na wenezuelskim lotnisku w Maracaibo z powodu defektu jednego z silników. Wkrótce potem powiadomił o kłopotach z drugim silnikiem. Samolot zaczął gwałtownie tracić wysokość i spadać z szybkością około 2 500 metrów na minutę. Maszyna uderzyła w teren między dwiema farmami. Ich mieszkańcy mówią, że słyszeli eksplozję. Linie West Carribbean rozpoczęły loty w 1998 roku. W marcu br. dwusilnikowy samolot tego przewoźnika uległ katastrofie w czasie startu z lotniska na kolumbijskiej wyspie Old Providence. Zginęło wówczas osiem osób, a sześć zostało rannych.