Incydent obnażył luki w systemie zabezpieczeń na lotnisku w kalifornijskim San José. Eksperci zastanawiają się, jak to możliwe, że nastolatek dostał się na płytę lotniska, wszedł do luku podwozia samolotu i nikt tego nie zauważył. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby zdać sobie sprawę z tego, co mogłoby się stać, gdyby chłopak nie był jedynie zbuntowanym nastolatkiem pokłóconym z rodzicami. Federalna Administracja Lotnicza USA chce teraz kontroli zabezpieczeń na lotniskach w całych Stanach Zjednoczonych. Chłopak przez około pięć godzin leciał na wysokości 11,5 km, gdzie panuje ekstremalnie niska temperatura. Na zewnątrz było około - 60 stopni C. Paweł Żuchowski