- Bracia i siostry, dzień dobry - powiedział papież Franciszek, witając wiernych. - Ten plac dzięki mediom ma wymiar światowy - dodał. Swe rozważania poświęcił miłosierdziu, co bardzo zbliża go do dziedzictwa Jana Pawła II, choć nie wymienił jego imienia. Apelował do wiernych, by byli miłosierni. Po raz kolejny Franciszek improwizował i wygłosił spontaniczne przemówienie. Podkreślił, że słowo "miłosierdzie" zmienia wszystko. - Trochę miłosierdzia zmienia świat, czyni go mniej zimnym i bardziej sprawiedliwym - zauważył. - Musimy zrozumieć dobrze to miłosierdzie Boga, ten miłosierny Pan ma wiele cierpliwości". Mówił, że przeczytał właśnie poświęconą temu książkę kardynała Waltera Kaspera. - Ale nie myślcie, że reklamuję książki kardynałów - zapewnił. Mówiąc o miłosierdziu przytoczył rozmowę, jaką przeprowadził przed laty w swym rodzinnym Buenos Aires ze staruszką, gdy siedział w konfesjonale. Mówiła mu ona o sile miłosierdzia w taki sposób, że zapytał ją, "czy studiowała na Uniwersytecie Gregoriańskim?". Franciszek dwukrotnie powtórzył słowa, jakie wypowiedział rano w kazaniu podczas mszy w watykańskiej parafii świętej Anny. - Nie zapominajcie, że Bóg nigdy nie ma dosyć przebaczania. To my mamy dosyć proszenia go o przebaczenie - mówił.Papież prosił wiernych o modlitwę za niego. Po modlitwie papież pożegnał się słowami: "Dobrej niedzieli. Smacznego obiadu!". Na placu przed bazyliką watykańską powiewały flagi z całego świata, a na transparentach widniały pozdrowienia dla Franciszka w wielu językach. Na jednym z nich znajdowało się hasło: "Papież Bergoglio naszą dumą". Wierni szczelnie wypełnili cały plac świętego Piotra i jego okolice.