Belgijska prokuratura ds. nieletnich sprawdzała w ostatnich dniach warunki życia chłopca, jego edukację a zwłaszcza to, czy chce on rzeczywiście wyjechać do klasztoru z własnej woli. Giel, który mieszka w niewielkiej miejscowości Sint-Laureins został wprowadzony w świat buddyzmu przez swoją matkę i jak twierdzi, mając już 6 lat chciał zostać mnichem. Jego matka opowiada, że płakał miesiącami, gdy okazało się to wówczas niemożliwe. Władze belgijskie zainteresowały się sprawą przyszłego mnicha już następnego dnia po tym, jak prywatna telewizja VTM pokazała o nim reportaż. - Moim zadaniem jest ochrona nieletnich - mówił wtedy prokurator. Sąd dla nieletnich przychylił się jednak do prośby chłopca i dał zielone światło na wyjazd do Indii. Teraz Giel będzie mógł zrealizować swoje marzenie i powołanie. - Będą mógł uwolnić swój umysł od wszystkich negatywnych emocji - opowiada dziennikarzom. Chłopiec zamieszka w klasztorze w Indiach przy granicy z Tybetem, u podnóża Himalajów na wysokości 2400 m. Będzie nosić imię Lobsang Nyima czyli "Słońce o dobrym sercu". Giel uczył się już w Belgii tybetańskiego języka, w którym będzie pobierał nauki kontemplacji, jogi i medytacji. Do kraju będzie mógł wrócić w każdej chwili, jeżeli życie tybetańskiego mnicha nie będzie mu odpowiadać. Katarzyna Szymańska-Borginon