W nocy z 12 sierpnia na 13 sierpnia 1961 r. - z soboty na niedzielę - NRD-owskie formacje zbrojne zablokowały otwartą dotąd granicę z Berlinem Zachodnim. Wkrótce na całej jej ponad 150-kilometrowej długości wzniesiono umocnienia, zwane murem berlińskim - choć nie wszędzie miał on taki charakter. Pierwsze prowizoryczne zapory z drutu kolczastego zastąpił w ciągu kilku miesięcy pojedynczy mur z betonowych płyt i pustaków. W czerwcu 1962 roku gotowy był także biegnący równolegle drugi mur, dodatkowo utrudniający ewentualnym uciekinierom przedarcie się przez granicę. Zaznaczyć należy, że mur był budowany wyłącznie na terytorium Berlina Wschodniego, a właściwa granica sektorów przebiegała kilka metrów przed nim. Około 1965 roku mur zasadniczo przebudowano, jego główną linię tworzyły teraz wpasowane w stalowe filary płyty z nałożonymi na górną krawędź betonowymi rurami - by uciekinier nie miał się czego chwycić. W połowie lat 70. zainstalowano nowe płyty, podwyższone do 3,6 metra i bardziej odporne na erozyjne wpływy pogody. Właściwy mur liczył teraz 106 kilometrów długości. Na terenach niezabudowanych, gdzie obserwacja przedpola była dużo łatwiejsza, zamiast muru stawiano płot z przeplatanej metalowej taśmy. Wzdłuż granicy wykopano także ponad 100 kilometrów rowów, uniemożliwiających przedarcie się samochodom. Temu samemu celowi służyły rozmieszczone gdzieniegdzie kozły z zespawanych szyn kolejowych. Główną linię muru uzupełniały z tyłu płot sygnałowy z drutami pod napięciem i zewnętrzny mur ochronny - jedyny element umocnień granicznych, widoczny ze wschodniej strony. W przeciwieństwie do granicy NRD z RFN, w Berlinie nie było urządzeń samostrzelających ani pól minowych - ale władze oczywiście milczały na ten temat. By zapewnić pożądaną odległość między murem głównym a pozostałymi zaporami, wyburzono wiele nadających się do dalszego użytku budynków. Ofiarą tej akcji padł m.in. przylegający do zachodnioberlińskiej dzielnicy Wedding Kościół Pojednania (Versoehnungskirche), wysadzony w roku 1985 w powietrze - w zamian za udzielenie Kościołowi ewangelickiemu zgody na budowę świątyni w nowej wschodnioberlińskiej dzielnicy mieszkaniowej Marzahn. Dla strzegących dostępu do muru strażników wzniesiono 302 wieże, z zachodzącymi na siebie strefami obserwacji. Na wieżach zainstalowano ruchome reflektory, choć całość przedpola muru oświetlały regularnie rozmieszczone latarnie. Do połowy lat 80. mur patrolowały też psy, umocowane smyczami na biegnącym nad ziemią drucie. Uciekinierzy Mimo ścisłego obstawienia granicy, przez pierwsze tygodnie budowy umocnień ucieczka do Berlina Zachodniego udała się blisko 500 osobom, z których 85 to dezerterzy z NRD-owskich formacji wojskowych bądź paramilitarnych. Jednak już 24 sierpnia 1961 roku w kanale Szprewy zastrzelono płynącego na zachód 24-letniego Guentera Litfina, który otworzył długą listę ofiar muru. Według ustaleń niemieckiej prokuratury z roku 2000, obejmuje ona 238 osób. Ostatnia z nich to 20-letni Chris Gueffroy, który zginął od kul strażników w nocy z 5 na 6 lutego 1989 roku. Reżym NRD czuł się wówczas już na tyle słaby, że rodzina mogła opublikować w "Berliner Zeitung" nekrolog Gueffroya z adnotacją o zgonie "w tragicznych okolicznościach". Przez 28 lat istnienia muru granicę wokół Berlina Zachodniego zdołało sforsować ponad 5 tysięcy uciekinierów, ale znaczna ich część została przeszmuglowana przez oficjalne przejścia drogowe, a blisko 600 to NRD-owscy dezerterzy. Historie najbardziej spektakularnych ucieczek dokumentuje istniejące od 1962 roku specjalne zachodnioberlińskie muzeum, zwane od pobliskiego przejścia granicznego "Haus am Checkpoint Charlie". Koniec muru Dzieje muru zakończyły się równie znienacka, jak się rozpoczęły - i to z sprawą pojedynczej osoby, ówczesnego członka Biura Politycznego KC Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności Guentera Schabowskiego. 9 listopada 1989 roku podczas transmitowanej na żywo prze telewizję konferencji prasowej zapowiedział on, że obywatele NRD będą mogli wkrótce bez przeszkód podróżować za granicę. Na pytanie jednego z zagranicznych dziennikarzy "Kiedy wejdzie to w życie?", Schabowski odpowiedział spontanicznie "Z tego co wiem, wejdzie..., to jest natychmiast, bez zwłoki". Już cztery godziny później, krótko przed północą, rozradowany tłum wtargnął do dawnego "pasa śmierci", by bez przeszkód świętować po obu stronach muru nadejście nowej epoki.