W ostatnich miesiącach w Nigerii doszło do licznych samobójczych ataków inspirowanych przez ekstremistyczne ugrupowanie Boko Haram. Bandyci zmuszali porwane wcześniej młode kobiety i dziewczynki do zdetonowania materiałów wybuchowych w miastach. Na szczęście tym razem wysłana na samobójczą śmierć przez Boko Haram 13-letnia Zahra'u Babangida odmówiła zdetonowania umieszczonych pod ubraniami ładunków wybuchowych. Jak przyznała w rozmowie z dziennikarzami, w ręce terrorystów z Boko Haram oddał ją ojciec. W obozie islamskich ekstremistów była świadkiem m.in. zakopywania żywcem opornych kobiet. "Powiedziano mi, że jeśli chcę trafić do raju, muszę umrzeć detonując bomby. Powiedziałam im, że nie jestem w stanie tego zrobić. Bałam się jednak, że zakopią mnie żywcem, jak tamte dziewczyny" - przyznała Babangida. Terroryści wysłali do Kano w sumie trzy młode kobiety z materiałami wybuchowymi. Dwie z nich zdetonowały ładunki. W wyniku zamachu zginęły cztery osoby, a kilka - w tym 13-latka - zostało rannych. Dziewczynka została przewieziona do szpitala taksówką, w której porzuciła kamizelkę z materiałami wybuchowymi. Kierowca taksówki zaalarmował policję, która szybko trafiła na trop pasażerki. Komisarz Adenrele Shinaba oświadczył, że dziewczynka pozostanie pod opieka policji aż do wyjaśnienia sprawy. Funkcjonariusze na razie nie odnaleźli sympatyzującego z Boko Haram ojca 13-latki.