Według niej, znaczna część tej wody spłynęła prawdopodobnie do Pacyfiku. Wyciek nastąpił w trakcie procedury redukowania zawartości radioaktywnego cezu w wodzie. Użyta instalacja uzdatniająca nie nadaje się jednak do usuwania promieniotwórczego strontu. Zawartość cezu w poddanej procedurze dezaktywacji wodzie wynosi 16,7 bekereli na centymetr sześcienny, natomiast stopień jej skażenia strontem jest przedmiotem prowadzonych przez TEPCO badań. Uzdatnianie radioaktywnej wody ma kluczowe znaczenie dla stabilizowania trzech reaktorów elektrowni, których systemy chłodzenia przestały działać w następstwie niszczycielskiego trzęsienia ziemi i towarzyszącego mu tsunami 11 marca 2011 roku. Spowodowało to największą katastrofę nuklearną od czasu wybuchu reaktora w elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku. Z chwilą użycia wody do chłodzenia reaktorów następuje jej silne skażenie substancjami radioaktywnymi i dlatego kieruje się ją do instalacji uzdatniającej, by mogła zostać wykorzystana ponownie. Według TEPCO, przyczyną wycieku było oderwanie się rury od zaworu mocującego. Uwolniona woda przedostała się zapewne do oceanu przez system drenażowy. Premier Japonii Yoshihiko Noda ma się w czwartek spotkać z trzema ministrami swego rządu w celu przedyskutowania możliwości ponownego włączenia dwóch reaktorów w elektrowni w Fukui na zachodzie kraju. Według japońskich mediów, minister handlu Yukio Edanmo, któremu podlegają sprawy energetyki, zamierza udać się już w niedzielę do Fukui, by starać się o zgodę lokalnych władz na uruchomienie siłowni. W Japonii narastają obawy przed niedoborem mocy, jaki może wystąpić w trakcie letniej kulminacji zapotrzebowania na prąd. Przed awarią w Fukushimie niemal 30 procent wytwarzanej w kraju elektryczności przypadało na siłownie nuklearne, ale obecnie spośród łącznie 54 japońskich reaktorów energetycznych pracuje tylko jeden. Pozostałe są wyłączone, przeważnie z powodu prac remontowych. Również ostatni czynny reaktor przestanie działać 5 maja.