Według ekip ratunkowych, 12-latek jeździł na nartach z rodzicami w czasie świąteczno-noworocznych ferii koło alpejskiej stacji La Plagne poza oznakowanymi trasami. Nagle porwała go lawina. Chłopiec nie miał przy sobie żadnego urządzenia, które mogłoby ułatwić ratownikom jego odnalezienie. W końcu, 400 metrów niżej od miejsca zaginięcia, odnalazł go specjalnie wytresowany pies. Na szczęście przysypany śniegiem chłopiec mógł oddychać i nie odniósł ciężkich obrażeń - ma tylko złamaną nogę. Francuscy ratownicy podkreślają, że często zwały śniegu uciskają na klatkę piersiową przysypanych osób, co uniemożliwia im oddychanie. Czasami śnieg dostaje się również do ust i nosa blokując drogi oddechowe. Istnieje też niebezpieczeństwo, że osoba porwana przez lawinę, spadając ze stoku może uderzyć głową o jedną z wystających ze śniegu skał. Francuscy ratownicy z rejonu La Plagne twierdzą, że zazwyczaj - jeżeli nie odnajdują osoby porwanej przez lawinę w ciągu 15 minut - szanse na jej uratowanie spadają do 10 proc. Marek Gładysz, Arkadiusz Grochot