Szeszelj wrócił w tych dniach do Serbii, zwolniony tymczasowo z powodu zaawansowanej choroby nowotworowej po 12 latach w areszcie Międzynarodowego Trybunału ds. zbrodni wojennych w byłej Jugosławii. Trybunał ten sądzi go za zbrodnie popełnione w Bośni i Hercegowinie oraz w Chorwacji w latach 1991-93. Szeszelj przemawiał do tłumu, który przybył na wiec z jego portretami i portretami prezydenta Rosji Władimira Putina. Wykorzystując niezadowolenie Serbów z powodu cięć płacowych i obniżki emerytur, Szeszelj oświadczył: "Nie będziemy czekać na zakończenie kadencji obecnego rządu. Chcemy wyborów już w przyszłym roku. Potrzeba nam nowej polityki gospodarczej. Serbia musi wybierać, czy chce być sojusznikiem wschodu (czytaj Rosji), czy Zachodu, gdzie są wszyscy jej wrogowie". Tłum wiwatował, powiewając flagami serbskimi i rosyjskimi. "Musimy zwrócić się w stronę Rosji, ponieważ przystąpienie do Unii Europejskiej byłoby dla nardu serbskiego prawdziwą katastrofą" - powiedział Szeszelj, zaznaczając jednocześnie, że jego kraj "nie chce konfliktu z UE" i jeśli Unia zgodzi się współpracować z Belgradem na zasadzie równości, "to dlaczego nie". Szeszelj zapowiedział też, że "tchnie nowe życie" w swą partię i ją "odrodzi", przyciągając "wszystkich niezadowolonych". Obiecał odsunąć od władzy swych dawnych sojuszników i towarzyszy partyjnych - obecnego prezydenta Tomislava Nikolicia i premiera Aleksandara Vucicia. Obaj byli do 2008 roku członkami skrajnie nacjonalistycznej Serbskiej Partii Radykalnej, ale zmienili orientację, tworząc proeuropejską partię