89-letni obecnie Fenn potwierdził w wywiadzie zamieszczonym w gazecie "Santa Fe New Mexican", że skarb został odnaleziony. Nie zdradził kim jest znalazca, ani gdzie dokładnie znajdowała się skrzynia pełna drogocennych przedmiotów. Znalezisko zostało jednak potwierdzone przez fotografie, które przysłał mu poszukiwacz skarbów. Fenn - jak przyznaje - ukrył skrzynię, by wskrzesić emocje, którymi kierowali się dawni odkrywcy. Ważącą dziewięć kilogramów skrzynię napełnił m.in. złotymi monetami, biżuterią, cennymi artefaktami. W sumie wartość skarbu oceniano na milion dolarów. Fenn potrzebował aż dwóch wypraw, by ukryć i napełnić skrzynię. To świadczy o tym, w jak trudnym terenie umieścił skarb. W ciągu minionych 10 lat pojawiał się jeszcze w tym tajemnym miejscu, by uzupełnić kolekcję o dodatkowe precjoza. W poemacie, w którym zamieścił wskazówki, znalazły się takie kluczowe słowa, jak Góry Skaliste, płomień, gorące źródła czy dno wąwozu. Rozpaliło to wyobraźnię tysięcy ludzi, którzy wyruszyli na poszukiwania na obszarze ciągnącym się od Nowego Meksyku do Montany na terenie Stanów Zjednoczonych. Pięciu z tych śmiałków straciło życie - ostatni z nich w marcu tego roku. Z biegiem lat Fenn podał jeszcze kilka dodatkowych wskazówek, by ułatwić poszukiwaczom zadanie. Przyznał, że skarb znajduje się w odległości co najmniej kilkunastu kilometrów na północ od Santa Fe i został ukryty na wysokości powyżej 1,5 tysiąca metrów nad poziomem morza. Wiadomo też było, że skrzynia została ukryta, ale nie zakopana. Autor: Piotr Jackowski Opracowanie: Magdalena Partyła