W zamian mińskie władze przygotowały liczne pikniki i występy zespołów ludowych. Tak więc zamiast państwowej ideologii triumfy święciła białoruska gastronomia. Na masowe demonstracje w Święto Pracy zgody nie wydał stołeczny magistrat. Zdaniem urzędników pochody zakłóciłyby ruch transportu miejskiego. Opozycja uważa jednak, że władze przestraszyły się własnego narodu.