Uczestników jest mniej niż spodziewali się organizatorzy, którzy liczyli nawet na 1,7 mln osób. Zdaniem rzecznika, ochłodzenie i pochmurne niebo zatrzymały część potencjalnych uczestników. Uczestnicy imprezy wyruszyli z Ernst-Reuter-Platz w zachodniej części miasta oraz spod Bramy Brandenburskiej w kierunku Kolumny Zwycięstwa w dzielnicy Tiergarten. Grupy kolorowo ubranej młodzieży z Niemiec i z zagranicy już wczoraj wieczorem opanowały główne punkty miasta, zamieniając je w dyskoteki pod gołym niebem. Przez całą noc tańczono w rytmie muzyki techno przy Bramie Brandenburskiej oraz w okolicach dworca kolejowego ZOO. Wśród bawiących się ludzi najczęściej słyszanym językiem - po niemieckim jest polski. Widoczne są polskie flagi i czapeczki w biało-czerwonych barwach. Do tłumu tańczącej młodzieży dołączają też starsi mieszkańcy Berlina. Tegoroczna impreza przebiega pod hasłem "Jeden świat - jedna Love Parade". W paradzie uczestniczy ponad 50 platform samochodowych, obsadzonych przez didżejów, muzyków i zwolenników muzyki techno. 10 platform wystawionych zostało przez uczestników z zagranicy, w tym Danię, Izrael, Anglię i Austrię. Pomysłodawcą i organizatorem imprezy jest niemiecki didżej "Dr. Motte", w rzeczywistości 39-letni Matthias Roeingh. Pierwsza Love Parade odbyła się w r. 1989 z udziałem 150 osób. W ubiegłym roku w imprezie wzięła udział rekordowa ilość osób - 1,5 mln. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Tomka Lejmana: