Sąd uznał, że są winni pobicia ze skutkiem śmiertelnym, a nie zabójstwa. 20-letniemu Kamilowi T. i 19-letniemu Andrzejowi K., którym prokuratura zarzucała w akcie oskarżenia zabójstwo z zamiarem ewentualnym i domagała się 25 i 15 lat pozbawienia wolności. Sąd orzekł, że o przedterminowe warunkowe zwolnienie będą się oni mogli ubiegać po odbyciu 8 lat kary. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Monika Zabel-Szafer powiedziała, że o takiej kwalifikacji czynu zdecydowały "wewnętrzne sprzeczności w akcie oskarżenia". - Prokuratura nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego Kamilowi T. i Andrzejowi K. postawiła zarzut zabójstwa, a trzeciemu z oskarżonych, Krystianowi W. - którego zachowanie opisano w akcie oskarżenia w taki sam sposób - zarzucała udział w pobiciu ze skutkiem śmiertelnym - powiedziała sędzia. Sędzia dodała, że przedstawiony przez prokuraturę materiał dowodowy był "zbyt wątły, by na jego podstawie rozstrzygać o zamiarze zabójstwa." 21-letniego Krystiana W. sąd skazał na 5 lat więzienia. Niższy wymiar kary sąd uzasadnił mniej aktywnym udziałem W. w pobiciu Mariusza G. Czwartemu z oskarżonych w tej sprawie - 23-letniemu Robertowi K., który nie odpowiadał jednak za pobicie Mariusza G. tylko Roberta C., mężczyzny, który przyczynił się do ujęcia całej czwórki - sąd wymierzył 1,5 roku więzienia. Wyrok nie jest prawomocny. Prokurator Marek Matysiak nie chciał w środę odpowiedzieć na pytanie, czy będzie wnosił apelację. Występująca w procesie w charakterze oskarżyciela posiłkowego matka Mariusza G. powiedziała, że nie jest usatysfakcjonowana wyrokiem, ale ma już dość tej bardzo bolesnej dla niej sprawy i raczej nie będzie się odwoływać. 35-letni Mariusz G. zaginął późnym południem 11 grudnia 2006 r. w mało uczęszczanej okolicy garaży przy ul. Frankowskiego w Kołobrzegu (Zachodniopomorskie). Wszyscy oskarżeni w tym procesie oraz ich kolega Łukasz W., który w procesie był świadkiem, pili wówczas w tym miejscu piwo. Wracająca z pracy ofiara przechodząc koło nich potrąciła barkiem Andrzeja K. To potrącenie doprowadziło do tragicznie zakończonej napaści. Z ustaleń sądu wynika, że jako pierwszy Mariusza G. zaatakował Andrzej K. Chwilę później dołączył do niego Kamil T., a potem Krystian W. Zadane prze nich ciosy i kopnięcia doprowadziły u Mariusza G. do "wieloodłamowego złamania kości czaszki, złamania podniebienia, nosa i żuchwy." Ofiara zmarła, bo udusiła się własną krwią. Trzej napastnicy zostali zatrzymani kilkadziesiąt minut po bójce. W ich ujęciu policji pomógł Robert C., któremu zniszczyli oni lusterko w samochodzie i pobili. Czwartego zatrzymano dwa dni po zdarzeniu. Kamil T., Andrzej K. i Krystian W. trafili do tymczasowego aresztu, gdzie przebywają do dziś. Robert K. odpowiadał w procesie z wolnej stopy. Śmiertelne pobicie Mariusza G. wstrząsnęło Kołobrzegiem. Kilka dni po zdarzeniu mieszkańcy zorganizowali marsz przeciw przemocy. W miejscu, gdzie zginął Mariusz, przez długi czas paliły się znicze.