Jak powiedziała we wtorek PAP rzeczniczka Urzędu Morskiego w Szczecinie Ewa Wieczorek, holownik i stumetrowa jednostka towarowa wchodząca do portu mijały się lewymi burtami. Nie wiadomo, dlaczego holownik nagle wykonał niedozwolony manewr, skręcając w lewo i wpłynął pod dziób drugiego statku, a później zatonął - dodała. Załoga miała sporo szczęścia uchodząc cało z kolizji - oceniła rzeczniczka. Jednostka spoczywa niedaleko nabrzeża przy torze wodnym Świnoujście-Szczecin; ruch statków odbywa się tam jednokierunkowo. Do Świnoujścia płynie jednostka urzędu morskiego, która przeprowadzi sondaż wraku. Pokaże on dokładne miejsce zalegania holownika i pozwoli ocenić, czy możliwe będzie przywrócenie ruchu dwukierunkowego - powiedziała Wieczorek. Urząd morski zbiera informacje na temat zatonięcia holownika, później przekaże je do izby morskiej. Z informacji zachodniopomorskiej policji wynika, że czteroosobowa załoga holownika była pod wpływem alkoholu. Szyper, mechanik i dwóch marynarzy miało od 0,3 do 0,6 promila alkoholu w organizmie. Na jednostce przebywała jeszcze jedna osoba, nienależąca do załogi osoba, która była trzeźwa. Mężczyźni przebywają w świnoujskim szpitalu, ich życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Holownik, który zatonął nazywa się Kuguar i należy do Zakładu Usług Żeglugowych. Jak poinformowano PAP w zakładzie, firma zbiera informacje, jak doszło do zatonięcia. Wcześniejsze doniesienia mówiły, że holownik przed zatonięciem miał kolizję z niewielkim statkiem pasażerskim.