Funkcjonariusze z lekarzem mieli dopuścić się zarzucanych im czynów, kiedy zostali wezwani do ciężko pobitego mężczyzny. 18 czerwca Duńczyk Michael J. został dotkliwie pobity przez nieznanego sprawcę lub sprawców. Mieszkaniec pobliskiego bloku widząc leżącego mężczyznę, wezwał policję i pogotowie. Kiedy na miejscu pojawiła się karetka i policjanci, obcokrajowiec miał agresywnie się zachowywać wobec sanitariuszy. Miało dojść do szamotaniny między lekarzem a Michaelem J. Stwierdzono wtedy, że obywatel Danii jest pijany, miał więc zostać odwieziony na izbę wytrzeźwień. Kiedy karetka odjechała, mężczyzna znów zaczął tracić przytomność i pozostali na miejscu policjanci ponownie wezwali pogotowie. Duńczyk w stanie ciężkim trafił do szpitala. Kilka dni później zmarł. Jak poinformowała w piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz, prokurator zarzucił lekarzowi pogotowia, że kopnął mężczyznę w głowę, co stanowiło naruszenie nietykalności cielesnej 28-letniego Michaela J. Policjantom zarzucił, że nie dopełnili swoich obowiązków - nie zareagowali, gdy lekarz pogotowia kopnął Duńczyka. Według prokuratury, policjanci powinni poinformować o zdarzeniu dyżurnego policji, by można było zabezpieczyć ślady na miejscu przestępstwa i wszcząć postępowanie karne. Powinni także odnotować w dokumentacji z interwencji fakt popełnienia przestępstwa przez lekarza. Lekarzowi grozi kara do roku pozbawienia wolności; policjantom do trzech lat. Ani lekarz, ani funkcjonariusze nie przyznają się do winy, odmówili składania wyjaśnień.