Do przesłuchania mężczyzny w charakterze podejrzanego - jak poinformowała rzecznika koszalińskiej prokuratury okręgowej Aneta Skupień - doszło późnym popołudniem w szpitalu, po uzyskaniu zgody lekarzy. 42-latek nie przyznał się do zarzutu, ale też nie zaprzeczył, że doszło do zrzucenia dziewczynki z balkonu. Złożył wyjaśnienia, w których wyjawił swoje motywy. Ich treści prokuratura nie ujawnia. Skupień powiedziała, że wskazane przez podejrzanego okoliczności zdarzenia powodują konieczność przeprowadzenia badań poczytalności mężczyzny. Jak poinformował wcześniej RMF24, ze źródeł zbliżonych do śledztwa wynika, że co najmniej od kilku dni cierpiał on na zaburzenia psychiczne. Miał między innymi przewidywać zbliżający się koniec świata. Grozi mu 8 lat więzienia Z uwagi na hospitalizację 42-latka, który w wyniku upadku z II piętra doznał złamania miednicy i biodra, prokuratura nie wystąpiła do sądu w wnioskiem o jego aresztowanie. Za usiłowanie zabójstwa grozi od 8 lat więzienia do dożywocia. Wyrzucił córkę przez okno Do wyrzucenia z balkonu dziewczynki doszło ok. godziny 1.30 w nocy ze środy na czwartek na jednym z osiedli w północnej części Koszalina. Dziewczynka ma złamaną kość udową lewej nogi. Przebywa w szpitalu. Była operowana. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.