Pracujący na miejscu tragedii policjanci są bardzo oszczędni w udzielaniu jakichkolwiek informacji. Usłyszeć można było tylko, że około godziny 1.30 kobieta przebywająca w domu usłyszała huk, wyszła przed budynek i zobaczyła leżącego męża. Co mężczyzna robił o tej porze przed domem - nie wiadomo. Na to i wiele innych pytań funkcjonariusze nie chcą odpowiadać. Mieszkańcy miejscowości jednak twierdzą, że słyszeli, iż nocą "coś się dzieje". Z informacji, jakie nieoficjalnie udało się zebrać reporterowi RMF wynika, że oddano dwa strzały, strzelał jeden człowiek. Morderca działał zapewne z czyjegoś polecenia. Być może wykonał wyrok. Strzelał celnie i był wyjątkowo okrutny. Pierwsza kula trafiła mężczyznę w plecy. Potem zabójca podbiegł do ofiary i strzelił jeszcze raz, by się upewnić, że ona nie żyje. Zamordowany Krzysztof M. był prezesem i właścicielem firmy budowlanej w Mierzynie koło Szczecina. W ostatnim czasie popadł w olbrzymie długi. Sprawą zajęła się prokuratura w Policach.