Aby nie wzbudzać podejrzeń zabierały tylko niewielkie kwoty. Czasami zdarzało się, że okradziony zauważał, że coś jest nie tak, wówczas kasjerki mówiły, że to pomyłka banku i zwracały pieniądze. Kierownictwo banku przez trzy lata nie zdawało sobie sprawy z tego procederu. Aż do momentu, gdy okradziona klientka powiadomiła dyrekcję, że na jej koncie brakuje pieniędzy. Przeprowadzona kontrola wykazała, że w banku brakuje ponad pół miliona złotych. Nieuczciwe pracownice trafiły do aresztu. Teraz grozi im nawet do 10 lat więzienia.