- Koło godziny 15.54 dostaliśmy zgłoszenie o tym, że pod kilkudziesięcioma przechodzącymi jeleniami załamał się lód nad jeziorem Ińsko - przekazał Interii mł. kpt. inż. Rafał Matysik. Na miejsce skierowano pięć zastępów straży pożarnej. - Działania straży polegają na skruszaniu lodu, aby ułatwić dostęp do tych zwierząt i przetransportować je na brzeg - wyjaśniał Matysik. Ok. godz. 19.30 zakończono akcję ratowniczą ze względu na warunki zagrażające bezpieczeństwu strażaków. - Pierwszy raz widziałem taką liczbę zwierząt pod lodem, a pracuję w zawodzie ponad 24 lata - powiedział strażak kierujący akcją. Przyznał, że był to poruszający widok. - Zwierzęta były w trzech grupach, oddalonych od siebie o kilkadziesiąt metrów - relacjonował st. kpt. Grzegorz Kacprzak, który kierował akcją ratowniczą. - Najbliższa grupa jeleni znajdowała się ok. 50 m od linii brzegowej i to te zwierzęta zaczęli najpierw uwalniać ochotnicy - kontynuował. Jelenie wpadły do wody, tworząc w lodzie przeręble. Przerażone, zbijały się w grupy, a próbując się ratować, wpadały na siebie, podtapiając się nawzajem. Strażacy dostali się do nich na specjalnych saniach, ze sprzętem asekuracyjnym, ubrani w kamizelki wypornościowe. Aby móc uratować zwierzęta, trzeba było pilarkami usuwać lód od brzegu do przerębla. Lód był kruchy, grubości około siedmiu centymetrów, więc nie można było wyciągnąć jeleni bezpośrednio na niego. - Ponacinaliśmy lód w kierunku linii brzegowej, wykonaliśmy pas prowadzący do brzegu i pojedynczo wyciągaliśmy je na brzeg, łapiąc każde zwierzę za poroże linami ratowniczymi - opowiadał strażak. Trzecia grupa zwierząt Kolejna grupa jeleni była już dalej - ok. 120 m od brzegu. - Nie było innej możliwości, jak tylko kolejne nacięcie pasa (do bliższego przerębla - red.), aby znów móc pojedynczo wyciągać jelenie - mówił st. kpt. Kacprzak, dodając, że strażakom udało się dotrzeć tylko do dwóch grup zwierząt. Ostatniej grupy, oddalonej ok. 250 m od brzegu, nie udało się uratować; gdy ratownicy do nich dotarli, jelenie były już martwe. - Pierwszy raz widziałem taką liczbę zwierząt pod lodem, a pracuję w zawodzie ponad 24 lata. W przeszłości zdarzały się takie przypadki, ale nigdy nie było 28 zwierząt na raz, w kilku miejscach i w dodatku tak odległych od brzegu - powiedział strażak. - Gdyby tak nie było, nie byłbym strażakiem. Jeśli ktoś wymaga pomocy, czy to człowiek, czy zwierzę - trzeba mu pomóc i go ratować. Sądzę, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty, i sporo ryzykowaliśmy - dodał. Strażacy uratowali w środę 15 jeleni, pięć z nich wyciągnęli na brzeg, były już jednak martwe. Osiem, które także nie przeżyły, pozostawili w wodzie. Zostaną z niej wydobyte w czwartek.