Jerzy K. skazał na śmierć Czesława P. i na 15 lat więzienia jego kolegę Mariana D. Mężczyźni mieli we Wrocławiu zdemontować części lokomotywy. Obaj oskarżeni byli licencjonowanymi zbieraczami złomu. Jak wykazało śledztwo, po latach nie dopuścili się sabotażu, ale wyrok śmierci wykonano. Jerzy K. przeprowadził się do Sławna. Tam przez wiele lat orzekał. Na Pomorze z Wrocławia przyjechał wczoraj prokurator Sebastian Kujacz i postawił zarzut byłemu sędziemu. Prokurator nie chce, by podejrzany został tymczasowo aresztowany. - Podstawa podejrzanego w dniu dzisiejszym daje mi tę gwarancję, że on nie będzie w żaden sposób utrudniał mi śledztwa - powiedział prokurator. Jerzy K. ma dziś 75 lat i nie przyznaje się do winy. Jest to pierwszy w Polsce przypadek postawienia takiego zarzuty byłemu sędziemu.