- Nigdzie nie ruszam się bez wózka, bo Staś ma nieco ponad pół roku - mówi Kamila, matka, która poszła złożyć PIT-y w urzędzie. Patrzę, a tu zakaz wjazdu wózków, a za znakiem schody tak strome, że żadnym sposobem nie zdołam rady go wciągnąć. Nie miałam innej możliwości, więc zostawiłam wózek przed wejściem, dziecko wzięłam na ręce i poszłam do urzędu - opowiada mama. Kolejkowicze na szczęście okazali się wyrozumiali i przepuścili kobietę z dzieckiem, ale przy okienku okazało się, że trzeba coś uzupełnić w zeznaniu. - Płaczące dziecko na ręku, w drugiej ręce długopis i jak tu wypełniać papierki? Nie było to miłe - dodaje młoda matka. Okazuje się, że niepotrzebnie się męczyła, bo choć zakaz oficjalnie obowiązuje, to tak naprawdę jest tylko po to, żeby go łamać. Urzędnicy tłumaczą, że znaczek wisi na drzwiach, żeby w razie wypadku, upadku, urazu itp. nikt z pracowników urzędu nie ponosił odpowiedzialności. Urzędnicy zapewniają, że pomagają nosić wózki. - Wystarczy zadzwonić dzwonkiem dla osób niepełnosprawnych z boku drzwi i zaraz ktoś przyjdzie z pomocą - zapewnia Małgorzata Budniak z Urzędu Skarbowego. Trwa budowa nowej Sali Obsługi Klientów, w której ani stromych schodów, ani zakazu wjazdu dla wózków już nie będzie. Ma być gotowa za rok. Grzegorz Hatylak