Wojsko potwierdza niszczenie na poligonie starych pocisków z II wojny światowej, zaprzecza jednak, by odłamek pochodził z wtorkowych detonacji. Sprawę wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa. Ryszard Kacała, który znalazł pocisk, powiedział w środę, że ważący ok. pięć kg odłamek spadł na teren jego posesji we wtorek ok. godz. 17. - Szedłem przez podwórko, kiedy usłyszałem świst, gdy się odwróciłem, jakieś cztery metry ode mnie była w ziemi dziura głęboka na jakieś 30 cm, a w niej leżał świeży odłamek - relacjonował zdarzenie Kacała. O znalezionym odłamku mężczyzna powiadomił policję. Funkcjonariusze szybko zjawili się na miejscu, ale uznali, że należy wezwać Żandarmerię Wojskową i saperów. Według Kacały wojskowi przyjechali dopiero po dwóch godzinach. - Nie przedstawili się, szybko zabrali odłamek i odjechali, nie zostawiając żadnego protokołu - powiedział Kacała. W środę, gdy o odłamku zaczęły informować media, rzecznik dowódcy Wojsk Lądowych ppłk Sławomir Lewandowski oświadczył, że 27 maja patrol saperski 2. Brygady Zmechanizowanej w Złocieńcu (Zachodniopomorskie) ok. godz. 17 detonował na pasie taktycznym pobliskiego poligonu osiem pochodzących z czasów II wojny światowej pocisków artyleryjskich o łącznej masie 40 kg, jednak "z wstępnych ustaleń wynika, że znalezionego na prywatnej posesji odłamka nie można łączyć z przeprowadzoną w dniu wczorajszym (wtorek 27 maja - red.) kontrolowaną denotacją". "W ocenie ekspertów zewnętrzny stan odłamka wskazuje, że znajdował się on na posesji od dłuższego czasu i stanowi fragment pocisku innego niż te, które były wysadzane w dniu wczorajszym" - czytamy w przesłanym komunikacie. Rzecznik dowódcy Wojsk Lądowych dodał, że z ustaleń powołanej przez dowódcę 2. Brygady Zmechanizowanej komisji do zbadania szczegółów zdarzenia wynika, że niszczenie pocisków przeprowadzono z zachowaniem wszystkich reguł bezpieczeństwa. - Dopuszczalna maksymalna waga niszczonych w tym miejscu pocisków to 50 kg, w tym przypadku było ich o 10 kg mniej. Zachowana również była strefa bezpieczeństwa, która wynosi 1 km - poinformował ppłk Lewandowski. Mieszkańcy Głęboczka nie wierzą w ustalenia wojska. Dowodem mają być dwa zdjęcia odłamka wykonane przez jedną z mieszkanek wsi niedługo po znalezieniu fragmentu pocisku. Oficer prasowy Żandarmerii Wojskowej mjr Marcin Wiącek powiedział w środę, że "żandarmeria realizuje czynności mające na celu wyjaśnienie okoliczności zaistniałego zdarzenia." - Zabezpieczenie miejsca znalezienia odłamka przebiegło sprawnie. Skorodowany fragment pocisku zabezpieczono do dalszych czynności, wykonano również dokumentację fotograficzną miejsca zdarzenia. Nie znaleziono żadnych materiałów niebezpiecznych. Podczas zabezpieczania odłamka nie było zagrożenia życia i zdrowia ludzi - podkreślił mjr Wiącek. O znalezionym odłamku żandarmeria powiadomiła Wojskową Prokuraturę Garnizonową w Koszalinie. - Na razie nie prowadzimy w tej sprawie żadnego postępowania w sensie karnym - powiedział w środę zastępca prokuratora garnizonowego ppłk Lech Hajdukiewicz.