- Sąd Rejonowy Szczecin-Centrum w Szczecinie umorzył postępowanie i zastosował wobec podejrzanej środek zabezpieczający w postaci pobytu w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym. Popełnione przez podejrzaną czyny - zniszczenie mienia i uszkodzenie konstrukcji budynku stacji benzynowej w Rymaniu, co mogło narazić pracowników stacji benzynowej i funkcjonariusza policji na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, zmuszania przemocą funkcjonariusza policji do zaniechania prawnej czynności służbowej w postaci jej zatrzymania, posiadanie środków odurzających oraz prowadzenia samochodu osobowego pod wpływem środków psychotropowych - cechowały się znacznym stopniem społecznej szkodliwości - przekazał w czwartek rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Michał Tomala. Rzecznik: Wysokie prawdopodobieństwo popełnienia podobnych czynów zabronionych w przyszłości Jak dodał rzecznik, sąd uznał, w oparciu o opinię wydaną przez biegłych psychiatrów oraz psychologa, że kobieta "była niepoczytalna w chwili popełnienia czynów zabronionych". Wskazano, że stan jej zdrowia "jest taki, że występuje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia podobnych czynów zabronionych w przyszłości". "W konsekwencji sąd uznał, że konieczne jest umieszczenie podejrzanej w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, aby takim zdarzeniom zapobiec" - przekazał sędzia Tomala. Postanowienie Sądu Rejonowego nie jest prawomocne. Kobieta nadal przebywa w areszcie tymczasowym. Śledczy przedstawili kobiecie cztery zarzuty Katarzyna A. w nocy z 27 na 28 lutego 2021 r. wjechała samochodem w budynek stacji paliw w Rymaniu, gdy na miejscu byli już policjanci wezwani do kolejnej interwencji wobec kobiety przez obsługę obiektu. Mimo próby jej zatrzymania, oddanych przez policję strzałów, kobieta odjechała srebrnym bmw. Sama zgłosiła się do jednego z komisariatów policji w oddalonym o ok. 50 km Koszalinie. Została zatrzymana. Kobiecie śledczy przedstawili cztery zarzuty. Dotyczyły one uszkodzenia mienia o łącznej wartości 20 tys. zł i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dwóch pracownic stacji i funkcjonariusza policji, na skutek wjechania samochodem marki BMW w budynek stacji paliw, wywierania wpływu na czynności funkcjonariuszy oraz posiadania nieznacznej ilości marihuany i prowadzenia pojazdu pod wpływem narkotyków. Katarzyna A. przyznała się tylko do celowego uszkodzenia budynku. "Czuła zagrożenie" Katarzyna A. w prokuraturze przyznała się jedynie do celowego uszkodzenia budynku stacji paliw. Do pozostałych zarzutów już nie. Złożyła wyjaśnienia. Jak mówił wówczas rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, podejrzana swoje zachowanie tłumaczyła poczuciem zagrożenia. Miała mówić śledczym, że tym zagrożeniem miał być dla niej jej partner, z którym mieszkała w Holandii. Twierdziła, że ktoś za nią jechał, stąd decyzja o zjeździe na stację paliw. W budynek wjechała specjalnie, by policja zajęła się jej sprawą. Tych funkcjonariuszy, którzy interweniowali, uznała za "przebierańców". Filmik, który z zajścia na stacji paliw nagrali świadkowie, został umieszczony w internecie. Był szeroko komentowany, w tym także w kontekście działań policji. W sieci pojawiło się również wiele memów ze słowem "instrybutor", które wypowiadał świadek z filmiku.