Wyrzucony na brzeg Bałtyku wal butelkonosy ma 7 metrów długości i waży ponad tonę. Dlatego nie każdą ciężarówką da się go przewieźć. Jak powiedział w rozmowie z RMF FM prof. Krzysztof Skóra z Instytutu na Helu, cały czas trwają poszukiwania odpowiedniego sprzętu. Jeśli do jutra transport się nie znajdzie, operację trzeba będzie przełożyć o kilka dni. Pewnie jest, że gdy wal już trafi na Hel, zostanie przebadany, a następnie wypreparowany. Szkielet będzie atrakcją helskiego Fokarium. Zwłoki wieloryba wypatrzył w miniony piątek wieczorem jeden z rybaków, który zawiadomił o tym wolontariuszy Błękitnego Patrolu WWF Polska. Ci o znalezisku poinformowali Urząd Morski w Słupsku i Stację Morskiego Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego na Helu. Wczorajsza akcja usunięcia wala nie powiodła się. Wyciąganie mierzącego ok. 7 m i 30 cm wieloryba trwało kilka godzin. Używano do tego celu ciężarówki z dźwigiem z Urzędu Morskiego w Słupsku. Martwe zwierzę przesunięto tylko o kilka metrów w głąb lądu. Znaleziony na brzegu wieloryb to młody samiec wala butlonosego. Na Bałtyk dostał się zapewne przez Cieśniny Duńskie. Być może zabłądził i nie potrafił znaleźć drogi powrotnej. Nie wiadomo, co było przyczyną jego śmierci. Być może uda się to ustalić podczas planowanych badań, ale - jak powiedział prof. Skóra - z uwagi na stan zwłok może to być bardzo trudne. Ze wstępnych oględzin wynika, że zwierzę prawdopodobnie padło przez kilkoma tygodniami i martwe zdryfowało na brzeg koło Unieścia. Źródło materiału wideo: TVN24/x-news