Przedterminowe wybory burmistrza Białogardu to efekt objęcia w czerwcu przez wieloletniego włodarza miasta Stefana Strzałkowskiego mandatu poselskiego po Marianie Golińskim (PiS), który zginął w wypadku samochodowym. Do udziału w wyborach uprawnionych jest nieco ponad 19,5 tys. mieszkańców Białogardu. W I turze frekwencja wyniosła 35,5 proc. Do urn w 18 obwodowych komisjach wyborczych wrzucono 6 943 ważnych kart do głosowania. Żaden z trzech kandydatów nie uzyskał wówczas liczby głosów wymaganej do rozstrzygnięcia wyborów w I turze. Do II tury przeszli pełniący od lipca funkcję burmistrza 53-letni Marek Lewandowski i 53-letni były zastępca burmistrza Zbigniew Raczewski. Choć obaj startują z komitetów wyborczych wyborców, są popierani przez partie polityczne. Lewandowski jest kandydatem PO, nie należy jednak do tej partii. Raczewski jest członkiem wspierającego go PiS. W I turze Lewandowski zdobył 3 130 głosów, Raczewski - 2 889. O głosowanie na Lewandowskiego w II turze do swoich zwolenników zaapelował kandydat SLD Jerzy Kotlęga, który uzyskał 924 głosy. Kampania wyborcza była wyjątkowo ostra. Jeden ze zwolenników Marka Lewandowskiego jeździł po mieście samochodem z pogrzebowym wieńcem, na którym umieszczono napis "Pogrzeb PiS", inny ustawiał mobilny billboard, na którym zarzucał Zbigniewowi Raczewskiemu kłamstwo w oświadczeniu majątkowym. Do białogardzkiej prokuratury złożono też trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez Marka Lewandowskiego. Według zawiadamiających komitet tego kandydata miał otrzymywać tzw. świadczenia niepieniężne z innych źródeł niż osoby fizyczne, sam Lewandowski miał zorganizować nielegalną imprezę masową oraz poświadczyć nieprawdę przy wykupie w 2008 r. z bonifikatą komunalnego mieszkania w Białogardzie. W tej ostatniej sprawie chodzi o to, że kupując mieszkanie pełniący obecnie obowiązki burmistrza Białogardu miał podpisać oświadczenie, że nie posiada innego lokalu, gdy tymczasem ma jednorodzinny dom. Według zawiadamiających prokuraturę w takim przypadku bonifikata przy zakupie mu się nie należała. Lewandowski tłumaczył, że dom jest w innej miejscowości i dlatego sprzedano mu mieszkanie z bonifikatą. Jak dowiedziano się w prokuraturze, w pierwszym zawiadomieniu odmówiono wszczęcia postępowania. Dwie kolejne sprawy przekazano policji na tzw. czynności sprawdzające. Od ich wyniku zależy czy zostaną wszczęte śledztwa. Policja ma na te ustalenia 30 dni.