Jak poinformowano w poniedziałek na konferencji prasowej w Pomorskim Oddziale Straży Granicznej w Szczecinie, pełna dokumentacja dotycząca obywatelek Ukrainy, wraz z ich wnioskami o anulowanie zobowiązań do opuszczenia Polski, trafiła do wojewody zachodniopomorskiego, który może uchylić decyzje SG. Termin wyjazdu z Polski upływa o północy z wtorku na środę. Decyzją Straży Granicznej wydaną w ubiegłą środę 73 Ukrainki zatrudnione przy produkcji świątecznych stroików i wieńców we wsi Trzebórz (Zachodniopomorskie) muszą w ciągu tygodnia opuścić Polskę. Według ustaleń Państwowej Inspekcji Pracy zakład, w którym pracowały, miał zezwolenie na zatrudnienie kobiet wyłącznie przy pracach polowych, Ukrainki zaś pracowały przy produkcji stroików i wieńców. Zgodnie z decyzją SG, kobiety nie mogą przyjechać do naszego kraju przez najbliższy rok. Od postanowienia SG odwołała się większość kobiet. Kilka z nich postanowiło wrócić na Ukrainę. Pogranicznicy ustalili, że kobiety przebywały w Polsce legalnie. Tylko trzy z nich nie miały wizy zezwalającej na podjęcie pracy w Polsce. Jednak po szczegółowej kontroli okazało się, że ich pracodawca wystąpił o zatrudnienie cudzoziemek przy pracach polowych. To zaniedbanie pracodawcy - podkreśliła Grażyna Karolska z inspektoratu PIP w Szczecinie. Przedsiębiorcy, który zatrudnił kobiety, grożą sankcje. Jak poinformował komendant POSG ppłk Mikołaj Gruszczyński wszystkie działania, które przeprowadzili funkcjonariusze Straży na miejscu zatrudnienia kobiet, były zgodne z prawem. Jak podkreślił, SG opierała się na pisemnej opinii PIP nt. braku zezwolenia na zatrudnienie Ukrainek przy produkcji w hali. Jak mówił na konferencji prasowej konsul honorowy Ukrainy w Szczecinie Henryk Kołodziej, który wystąpił w obronie kobiet, nakaz opuszczenia Polski otrzymało też kilka z nich, które przyjechały do naszego kraju w dniu kontroli i nie zdążyły podjąć jeszcze pracy. Jak dodał, nie przebywały one nawet w hali produkcyjnej. Komendant Gruszczyński zapewnił, że jeśli okaże się, że podczas działań funkcjonariuszy doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości, sprawa będzie wyjaśniana i wyciągnięte ewentualne konsekwencje. Do tej pory nie wpłynęła żadna skarga na sposób działania funkcjonariuszy na miejscu zatrudnienia kobiet i żadna z kobiet w swoim odwołaniu nie poruszyła tej kwestii ? zaznaczył. Kontroli sanepidu został poddany także budynek, w którym mieszkały Ukrainki. Wg sanepidu, nie był on przystosowany do celów mieszkalnych, ponieważ nie był odebrany przez nadzór budowlany. Kobiety zarabiały 7 zł na godzinę. Od zarobionych pieniędzy potrącano im koszty zużycia wody i prądu. Nie narzekały na warunki, w jakich je zakwaterowano.