Robert Patrzyński, współorganizator akcji "Jezioro Drawsko - jezioro tajemnic", przyznał, że twardych dowód na obecność niemieckich okrętów podwodnych z czasów drugiej wojny światowej brak. Istnieją jednak pewne poszlaki. "Mowa jest o trzech łodziach. Poszlak jest kilka, niestety nie posiadamy źródeł pisanych, dopiero będziemy ich szukać. Natomiast, tym co świadczy, że takie łodzie mogą tu być, to na pewno guziki Kriegsmarine znalezione w jeziorze, kamizelka ratunkowa Kriegsmarine i odnalezione zdjęcie. Jeżeli chodzi o zdjęcie, mamy potwierdzenie dwóch torped wyłowionych w latach 80. Jest wiele elementów, które się tutaj łączy, ale to wszystko są hipotezy. Czekamy, czy te hipotezy się potwierdzą" - stwierdził w rozmowie z TVP Info "Jako że jezioro jest ogromne, liczy sobie 1800 hektarów, trudno je przebadać w przeciągu jednego czy dwóch dni. Obliczamy, że to będzie trwało kilkanaście miesięcy. I to też nie będą badania, które z całkowitą pewnością potwierdzą lub zaprzeczą istnieniu U-Bootów" - skomentował poszukiwania płetwonurków.