Długotrwałe marsze, pokonywanie przeszkód terenowych - bagien, rzek i jezior, minimalna dawka snu oraz testy psychologiczne weryfikujące odporność na zmęczenie i stres to charakterystyka trwających sześć dni i nocy zmagań. Uczestnicy muszą zapamiętywać najdrobniejsze wydarzenia i informacje, z których przy różnych okazjach są odpytywani, np. masa czołgu, kaliber działka Rosomaka oraz zagadnienia w stylu: podaj swój numer pesel, jak się nazywa matka twojej matki, jakiego koloru jest czerwony samochód. Każdy, kto ukończy "Selekcję", otrzymuje nieśmiertelnik z jej logo i wyrytym napisem, swoistym mottem przedsięwzięcia - "dopóki walczysz jesteś zwycięzcą". - Tylko najlepsi walczą do końca; nigdy się nie poddają, wytrzymują stres, ciągłą niepewność (bo tylko prowadzący zna kolejność wyzwań) oraz zmęczenie, zachowując jednocześnie trzeźwość umysłu i zdolność logicznego myślenia - podkreśla z rozmowie z PAP jeden z tych, którzy "przebrnęli" w tym roku przez "Selekcję". - Każdy, kto dotrwa do końca, jest zwycięzcą. Różnice czasu - sekund czy minut, zmęczenie, nic nie ma tu znaczenia. Liczy się przezwyciężenie własnych słabości - dodaje jeden ze startujących mężczyzn, bo w przeciwieństwie do ubiegłorocznej "Selekcji" tylko oni dotrwali do końca. Większość spośród siedemnastu "szczęśliwców" studiuje, kilku zapowiada, że wybiera się na kurs oficerski. Większość deklaruje, że chciałaby służyć w Gromie, jeden w 25. Brygadzie Kawalerii z Tomaszowa Maz., tylko kilku nie wiąże przyszłości z armią. Każdy otrzymał jednak dyplom, tzw. "bilet do wojska" - zaproszenie do wstąpienia w jego szeregi. Zmaganie rozpoczęły się 19 sierpnia w Tomaszowie Mazowieckim. Testy wydolnościowe polegające na wykonaniu jak największej liczby określonych ćwiczeń w ciągu jednej minuty i grę intelektualną wymagającej odpowiedzi na prostej pytania przeszło kilkudziesięciu z ok. 300 chętnych. Do gry na drawskim poligonie przystąpiło 77 osób. Przez blisko tydzień nie mogli posiadać urządzeń technicznych (np. zegarków, latarek i GPS-ów), żywności i napojów. Dozwolone jest podstawowe wyposażenie - plecak, karimata, śpiwór, menażka, zapasowe obuwie, plastry i zasypka. Instruktorzy "Selekcji" pytani przez dziennikarzy o najdziwniejsze wyposażenie, jakie zabrał któryś z uczestników, wspominają mężczyznę z dużą różowo-seledynową turystyczną torbą, z którą musiał biegać po poligonie. - Strój nie ma znaczenia. Jeśli ktoś czuje się wygodnie w dresie to w nim startuje, jeśli woli jeansy, czy bojówki - proszę bardzo. Obuwie trekkingowe, adidasy, tenisówki - są różne opinie co najlepiej się sprawdza - wskazuje jeden z instruktorów. Wszyscy przyznają natomiast, że z każdym rokiem uczestnicy są lepiej wyposażeni - mają coraz to lżejsze śpiwory, czy oddychającą i szybkoschnącą bieliznę. Na internetowych forach wymieniają się opiniami co warto wziąć, co nie, jak się przygotować. Udział w "Selekcji" jest bezpłatny, uczestnicy muszą we własnym zakresie zapewnić sobie przejazd na miejsce rywalizacji. Każdy ze startujących na kilka dni staje się jedynie numerem. O opaskę z nim musi dbać do końca. Regulamin przewiduje, że kto ją zgubi w trakcie zmagań - odpada. - Im więcej potu na poligonie, tym mniej krwi na polu walki - podkreślał w rozmowie z PAP w sobotę dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak, który przyglądał się rywalizacji i wyróżniał tych, którzy dotrwali do jej końca. - Trzeba rozróżnić, często mylone, znęcanie się nad żołnierzami, a ich dobre wyszkolenie. Metody wykorzystywane w czasie "Selekcji" trzeba upowszechniać w armii. Żołnierz musi dostać wycisk, być ćwiczony w ekstremalnych warunkach i - co oczywiste - być dobrze dowodzony w każdej sytuacji - podkreśla gen. Skrzypczak. - Jest to szczególnie ważne w kontekście udziału naszych wojsk w misjach zagranicznych, np. w Iraku i Afganistanie - wskazał. Dowódca Wojsk Lądowych zapowiedział, że będzie zabiegał o zmianę form szkolenia w armii. - Jestem pod wrażeniem waszych umiejętności. To była prawdziwa "uczta". Chciałbym, by to co widziałem wróciło do wojska. Chciałbym mieć takich żołnierzy jak wy - mówił gen. Skrzypczak do 17 zwycięzców "Selekcji". Resort obrony, jak zapewnia rzecznik ministerstwa obrony narodowej Jarosław Rybak, pracuje już nad zmianami w systemie szkolenia żołnierzy. - Jeśli ktoś się najmuje żeby być psem musi umieć szczekać, jeśli chce być żołnierzem, musi być profesjonalistą - podkreśla współtwórca "Selekcji" mjr rezerwy Arkadiusz Kups. Instruktorami "Selekcji", którzy czuwali nad bezpieczeństwem jej uczestników byli m.in. ratownicy GOPR, żołnierze i funkcjonariusze jednostek specjalnych, komandosi dawnej 56. Kompanii Specjalnej i absolwenci poprzednich "Selekcji".