Na wystawie prezentowane są fotografie i biogramy 44 szefów dawnego Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. Otwierając ekspozycję dyrektor szczecińskiego oddziału IPN Kazimierz Wóycicki powiedział, że "komunizm opierał się w dużym stopniu na policji politycznej, a ta wystawa jest pytaniem o odpowiedzialność za tamte czasy". Wóycicki dodał, że choć w mediach bardzo dużo miejsca poświęca się tajnym współpracownikom bezpieki, to "niesprawiedliwe byłoby nie mówić o następnym szczeblu odpowiedzialności, jakim są funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa, bo to oni szantażem, najrozmaitszymi represjami, namową, manipulacją werbowali tajnych współpracowników". Wóycicki pokreślił, że "trzeba pamiętać, iż piramida zła jest wyższa". - Szef bezpieki co miesiąc spotykał się z szefem partii danego regionu i tam zapadły prawdziwe decyzje, tam zdawano sprawozdanie z tego, co policja polityczna zrobiła i tam również ta policja polityczna dostawała dyspozycje co ma robić dalej. Dyspozycje czasem niewinnie brzmiące a bardzo groźne w konsekwencjach - powiedział dyrektor szczecińskiego IPN. Wystawę "Twarze koszalińskiej bezpieki" przygotowało dwóch młodych historyków szczecińskiego IPN - dr Marcin Stefaniak i Marcin Ozga. Zajęło im to ponad rok. Stefaniak powiedział na wernisażu, iż ma świadomość, że "wystawa może część zwiedzających rozczarować, bo nie ma tu szeregowych funkcjonariuszy UB i SB, których praca polegała na tym, aby łamać ludzi walczących o wolną Polskę". Stefaniak dodał, że zaplanowana jest na przełom listopada i grudnia br. książkowa publikacja IPN ponad 350 fotografii i biogramów szeregowych funkcjonariuszy UB i SB z terenu dawnych województw koszalińskiego i szczecińskiego. Koszalińska wystawa spotkała się z żywymi reakcjami zwiedzających. Jeden ze starszych mężczyzn związanych niegdyś ze środowiskiem wędkarzy ze zdumieniem stwierdził, że jeżdżący z nim w latach 60. na zawody człowiek był wysokim oficerem SB. Były żołnierz Armii Krajowej skazany na więzienie za działalność w antykomunistycznym podziemiu przypomniał sobie oficera, który przesłuchiwał go w Gdańsku. Również działacze podziemnej "Solidarności" z lat 80. żywo reagowali na fotografie oficerów, z którymi mieli do czynienia.